"Silniejsza cz IV"

-O kurczę, nie wiedziałam, że możesz mieć taki bałagan-zdziwiła się Weronika
-Jak we mnie tak i poza mną.-wyjaśnił jej Michał. Nie obraził się za to co powiedziała. Przecież sam widział co się działo w jego mieszkaniu i nie tylko. Tak naprawdę to ona bardziej namieszała mu niż tu było brudno. Mimo to nie był zaniepokojony tym nowym układem.
-Pomogę Ci posprzątać- westchnęła ciężko i złapała miotłę.
-Nie no coś ty, zostaw ... ja sam...-Zaczął się plątać. Było mu niezręcznie. Już dawno żadna dziewczyna nie krzątała mu się po mieszkaniu. Przypominało mu to jeszcze stare dobre czasy kiedy jeszcze ... wszystko było na miejscu. No ale o tym nie wiedział nikt. Nawet ona. Ciekawe jak to się stało, że nic jej nie powiedział? Ach, to było wtedy, gdy byli pokłóceni, nic dziwnego, że jej nie mówił.
-Muszę coś robić. Przecież wiesz, że podczas pracy nie użalam się nad sobą. To jedyny sposób, żebym nie myślała o dzisiejszym dniu- mówiła szybko zmiatając śmieci na zieloną szufelkę. Zachodzące słońce w końcu wpadło do pokoju przez otwarte okno. Oświetliło włosy Weroniki (od tyłu) tak, że jaśniejszy kontur sprawiał wrażenie aureoli. Michałowa przestrzeń doznała blasku nie tylko z powodu dawno niewidzianej czystości ale głownie dzięki czarnowłosej czarodziejce. Wysprzątała to szybciej, niż można by znaleźć odpowiednie zaklęcie. Michał usiadł przy stole w kuchni i z radością przypatrywał się pracującej dziewczynie. Nie znał jej od tej strony.
-Michał, ale powiedz...  to musi być strasznie duże obciążenie.
-Ale co?- ocknął się chłopak i popatrzył nieprzytomnie
-No ja u Ciebie...
-Ślicznie Ci w tej czarnej sukience-powiedział niedbale i zmrużył oczy. Weronika zdziwiona odpowiedzią, która nie dotyczyła w żaden sposób zadanego pytania odłożyła kosz z praniem i usiadła na poręczy kanapy.
-To tak jakbyś mi powiedział, że do twarzy mi z żałobą- zmarszczyła pochmurnie czoło.
-Wcale nie miałem tego na myśli, po prostu ...- Weronika spojrzała na niego z zaciekawieniem. Podrapał się po głowie i zamyślił- Aj nie ważne.
-Co robimy na kolację?-zapytała zmierzając w stronę lodówki. Zanim zdążył otworzyć usta ona otworzyła drzwi lodówki.-Masz tylko Oliwki??? No nie żartuj.
-Eee, jeszcze torebka ryżu mi została, no i ... kostka czekolady. Gdzie lecisz?
-Na zakupy. Zaraz wracam!
-Czekaj-krzyknął, ale ona już była za drzwiami.
                                                                    ***
Siedziała na kanapie przykryta kocem. Jasnobłękitne światło księżyca oświetlało jej postać. Nie mogła spać. Cały czas myślała o Lenie. Sceny szczęśliwego życia wciąż powracały i każda z nich miała to samo przesłanie- "skończyło się. tak już nie będzie". Nie sposób było się z tym pogodzić. Jak z tym żyć? Przecież się nie da ...
Było jakoś po trzeciej. W obcym mieszkaniu tykał głośno zegarek ścienny, odliczający sekundy, które je dzielą. Czym jest sekunda wobec wieczności?
Drzwi od pokoju Michała uchyliły się. Wyszedł po cichu.
-Też nie możesz spać? Co się dzieje?- Zapytał szeptem. Weronika milczała ze spuszczoną głową. Podszedł do niej i przykucnął obok kanapy.- Jak mam Ci pomóc? Nie płacz, proszę, musisz nauczyć się z tym żyć. Wiem i widzę że to trudne.  Chesterson pisał, że zaraz po zaprzyjaźnieniu się pojawia się smutek. Smutek z powodu możliwości utraty.- Michał usiadł obok niej na kanapie. Przygarnął ją do siebie i położył jej głowę na swoich kolanach. Gładził ją po miękkich włosach i czuł jak mu z tym wszystkim dobrze. Tak naprawdę zawdzięczał jej coś, ale jeszcze nie wiedział co to mogło by być. W ciągu piętnastu minut oboje zasnęli.


Komentarze

Popularne posty