"Rainbow connection" cz. III

Wieczorem poproszono ją na kolację. Wychodząc z pokoju zauważyła jak wnoszą jej nowe suknie. Zeszła po schodach i niepewnie skierowała się do jadalni. Przemknęła niezauważona i usiadła na swoim miejscu. Wyprostowana, choć ze spuszczoną głową czekała jak na skazanie a nie na posiłek. Obok niej wciąż było wolne miejsce " a gdyby tak Blake usiadł właśnie tu? "Na pewno docinałby jej co chwilę. Nie była dziś zbyt elegancko ubrana, czuła się z tym źle. "Tak właściwie, dlaczego syn hrabiego miałby siedzieć obok guwernantki? Moje obawy są po prostu śmieszne" Emily karciła samą siebie w duchu, kiedy wnoszono właśnie pierwsze półmiski wypełnione po brzegi.
-Już nie mogę się doczekać, kiedy tego zakosztuję- odezwał się Conor- Blake przywiózł wiedeńskie specjały. Chester, przypomnij mi proszę jak to się nazywało?
-Nie wiem ojcze- młodszy syn przyznał się do niewiedzy i przysunął swoje krzesło, by być bliżej przysmaków.
-"Sachertorte", a to obok "Schnitzel"- powiedziała cicho Emily.
-Cóż za wspaniała niemiecka wymowa!-Zakrzyknął Hrabia. Emily przykryła usta dłonią, aby nie wybuchnąć śmiechem- Ile panna zna języków?
- Trzy biegle i podstawy łaciny ...-dodała ciszej.
-Mam nadzieję, że nauczy pani moje córki wielu dobrych rzeczy.
-Doceniam twój wybór, drogi mężu. Panna zapowiada się na  bardzo zdolną guwernantkę- Hrabina Jane pokiwała z uznaniem.
Emily słuchała pochwał, które zapewne nie wydawały się być w tej chwili przedwczesne. Zdążyła powiedzieć tylko dwie nazwy potraw, a całe towarzystwo uznało, że jest odpowiednią osobą na swoim stanowisku. Krępowało ją to niezmiernie. Wszyscy śmiali się i rozmawiali w najlepsze, gdy nagle wszedł spóźniony Blake.
-Nie poczekaliście na mnie?!- oburzył się młodzieniec
-Synu mój, nie mogliśmy stać pod drzwiami przez pół godziny...-tłumaczyła matka
Wściekły Blake przemierzył pomieszczenie szybkimi i nerwowymi krokami a następnie zajął swoje miejsce przy stole, obok Emily. Dziewczyna wzdrygnęła się lekko na ten widok. Wobec braku  innego wyjścia z tej sytuacji postanowiła dzielnie stawić jej czoła. Blake błysnął swoimi ciemnymi oczami i poprawił czarne włosy opadające na nieco wypukłe, zmarszczone czoło, symbolizujące upór.
-Jakieś wieści z Wiednia?-zapytał niecierpliwie ojciec- Czy coś nowego w polityce?
-Odbył się kongres. Dokonano dość istotnych zmian terytorialnych w Europie. Kontynent po wojnach napoleońskich potrzebował pewnej odbudowy.
-A co w sprawie Niemiec?-dopytywał Chester
-Przede wszystkim utworzono związek niemiecki, powstały, rzecz jasna, ze związku reńskiego. W jego skład wchodzą obecnie cztery wolne miasta i czterdzieści małych państw. Belgia i Holandia natomiast zostały złączone w jedno państwo, które nazywa się Królestwem Zjednoczonych Niderlandów.
-Nie będę się mógł do tego przyzwyczaić-skomentował Hrabia- okropny nieporządek w naszej  kochanej Europie.
 -Ten nieład, nie powiem że artystyczny, bo do artyzmu trochę mu brakuje, wpłynął negatywnie na wiele znaczących państw. A co do artyzmu ... -Tu Blake uśmiechnął się krzywo- Kongres ten nazwano tańczącym. Na parkietach królował walc.
-Jak mu było na imię? Czy to ważna osobistość?-zapytała Jane.
Blake przewrócił oczami i ledwo powstrzymując się od gorzkiego komentarza zacisnął usta. Hrabia patrzył niezrozumiałym wzrokiem na wzburzonego jak sztorm syna.Sophie i Phoebe zaczęły zadręczać pytaniami Katherine, ponieważ jak i większość dorosłych, chciały wiedzieć o co chodzi. Emily śmiała się w duchu i starała nie pokazać tego po sobie spuszczając rozradowany wzrok.
-Najdroższa matko i wszyscy tu zebrani.-oficjalnie zaczął wyjaśniać Blake- Walc to wdzięczny taniec w metrum trzy czwarte w którym partnerzy trzymają się bardzo blisko siebie. Początkowo uznany za nieetyczny ...  Ja przekonałem się do niego dość szybko. Miałem okazję grywać go na uroczystych balach. Moja gra porywała do tańca wielu słuchaczy.
-Jesteśmy z Ciebie dumni, synu-powiedziała matka.- Czy poznałeś kogoś ciekawego podczas swojego pobytu z dala od najdroższej rodziny?
-Oczywista, spotkałem się z Beethovenem. Dostałem jego najnowsze sonaty na fortepian. Jest to jeden z niewielu obecnie żyjących kompozytorów, przed którym chylę czoła.
Wieczór upłynął w dość miłym nastroju. Co prawda wybuchy Blake'a były dość częste, acz rodzina zdawała się nie zwracać na nie uwagi. O dwudziestej dziewczynki zostały wysłane do łóżek. Dorośli rozeszli się do swoich pokojów. Emily zrezygnowała z wczesnego odpoczynku. Udała się w stronę salonu, aby tam dokończyć ręczną robótkę. W tą samą stronę poszedł Blake, ponieważ stęsknił się ogromnie za swoim starym fortepianem bardziej niż za własną rodziną ...

Komentarze

Popularne posty