"Rainbow connection" cz X

-Matthew wraz z ojcem Peter'em mają gościć dziś u nas na obiedzie. Ich posłaniec zapowiedział przybycie dokładnie pięć minut temu.- oznajmiła z radością Katherine.
Na ta wiadomość hrabia z żoną ucieszyli się niezmiernie, lecz na twarzy Blake'a wymalował się zgoła inny, nieokreślony wyraz. Gdy tylko emocje opadły ogłosił, że wychodzi i jak powiedział, tak tez uczynił. Usiadł na moście i bacznie przyglądał się unoszącym się na wodzie nenufarom. Gdzieś niedaleko skrzeczała stara ropucha. Blake był wściekły, ale za nic nie chciał, by ktokolwiek się o tym dowiedział. Odczuwał niszczące uczucie w którym pragnął spłonąć w samotności. Wziąwszy do ręki płaski kamień cisnął nim z impetem o taflę stawowej wody. Chlapnęło tak, iż zmoczyło suknię nadchodzącej Emily.
-Przepraszam najmocniej, ale nie byłem świadom tego, ze pani idzie.
-a Ja już myślałam, że to z premedytacją- powiedziała Emily i podciągając lekko zmoczony materiał dosiadła się do Blake'a.- Słyszał pan? Będziemy mieli gości.
-Niestety miałem tę przyjemność ...-prychnął Blake i założył ręce.
-Nie przepada pan za nimi-stwierdziła Emily i pokiwała głową ze zrozumieniem.- I będzie pan  tak tu siedział i się złościł? To nie ma najmniejszego sensu.
-A co pani zdaniem, ma sens?- odrzekł tonem sarkastycznym.
-Proponuję odprężyć się. Do obiadu jeszcze trochę czasu ...Co pan powie na przejażdżkę konną? To dobry sposób, żeby oderwać się od rzeczywistości.
--Owszem. To nie najgorszy pomysł. Choć nie mm pewności czy to pomoże ...
-Jeśli pan nie spróbuje ...
-Tak wiem.- Blake popatrzył na nią mrużąc oczy-Wybaczy pani, ale to będzie samotna wycieczka.
-Och tak, ja zaraz mam lekcje-Mężczyzna pomógł jej wstać. Emily strzepnęła piach z ubrania i poprawiła kapelusz.
-Dziękuję- usłyszała pierwszy raz z jego ust słowa wdzięczności. Następnie oddalił się w stronę stajni nie odwracając się w jej stronę ani razu.
                                                                              ***
Emily przebrała się. Teraz miała na sobie zielona suknię mocno ściśniętą w pasie, podkreślająca piękne kształty dziewczyny. Schodząc na dół spotkała hrabiego. On też bardzo odświętnie ubrał się na ten obiad.
-I jak moje dziewczynki? Robią duże postępy?
-Oczywista, uczą się coraz lepiej, szczególnie Phoebe.
-Moje zdolne dziecko-rozmarzył się Conor -Do zobaczenia na obiedzie, panno Emily.
Guwernantka skłoniła głowę w geście pożegnania i poszła w swoją stronę.
"Ciekawe kim są Matthew i Peter? Muszą być pokłóceni z Blake'iem, skoro tak zareagował na ich wizytę. A już był taki spokojny ... Cóż- zmiana osobowości nie przychodzi tak prędko. Gdyby miał więcej samozaparcia i mocniejsze nerwy ... Pod tym kującym jeżem charakteru kryje się bardzo słaby człowiek. On tylko pozuje na silnego. Aż żal serce ściska jak się patrzy na tego biedaka. Chciałoby się jakoś pomóc, ale nie bardzo da się cokolwiek zrobić, bo jeśli sam nie będzie chciał, to nikt go nie zmusi." Rozważanie Emily przerwała zabiegana Katherine.
-Och panno Emily, jak dobrze, ze panią w końcu znalazłam. Potrzebna jest mi pomoc- Katherine podparła boki mocnymi pięściami.
-Proszę powiedzieć tylko, co mam zrobić.-odparła z  wrodzoną uprzejmością
-Już kochaniutka, wszytko tłumaczę (...)
                                                                          ***
Blake pędził na swoim czarnym koniu [rzez błotnistą łąkę. Rozpościerał się przed nim piękny widok południowej Anglii. Koń rżał co chwilę uderzając kopytami w niewielkie kałuże.  Niebo było popielate i wiał mocny wiatr, który za wszelką cenę pragnął strącić cylinder jeźdźca z jego głowy. Blake czuł się wolny. Wyrzucił z siebie złą energię  i było mu z tym  dobrze.Gdzieś w oddali kwitnął złocisty rzepak.  Młodzieniec zatrzymał się, aby nacieszyć oczy tym widokiem. Zwierzę rwało się do  dalszej drogi więc jego właściciel uderzył lejcami i pognali w stronę lasu. Koński ogon opadał się i wznosił uderzając o nogi pędzącego bez wytchnienia miłośnika biegów. Tworzyli całość- on, koń i otaczająca ich natura. Oddychali sobą nawzajem, łączyli się w rytmie wybijanym przez ubłocone podkowy ... Kiedy zrobiło się już późno, Blake ze smutkiem postanowił zawrócić. Koń posłusznie zmienił kierunek biegu.
Wraz z pojawieniem się pałacu za zakrętem doznał dziwnego lęku, tak jakby zanosiło się na coś przykrego.
                                                                           




Komentarze

Popularne posty