"W smugach cieni" cz X

-Och, jaka biedna, bladziutka!
-I pewnie zmarzła okropnie.-Sophie obudziły czyjeś głosy. Przetarła zmęczone powieki i spróbowała się podnieść.
-Poczekaj, kochanie, pomogę Ci-zaoferowała kobieta.
-Mam na imię Sophie, a kim panie są?-zapytała nieprzytomna dziewczynka wstając z mokrej ściółki.
-Ja jestem Amy, a to moja przyjaciółka Augusta.-odpowiedziała starsza.-Powiedz nam dziecino, jak się tu znalazłaś?
-Zabłądziłam wracając z zabawy ...-odpowiedziała otrzepując sukienkę z grudek ziemi-Mieszkam tu niezbyt długo i nie rozpoznałam w nocy terenu.
-To zrozumiałe, miałaś prawo zgubić drogę, w nocy wszystko jest takie samo.-przytaknęła Augusta.
-Zaprowadzimy Cię do miasta. Gdzie mieszkasz?
-W "Rose garden".-poinformowała je Sophie.
-Ach, wiem gdzie to!-olśniło nagle Amy
-Z nami nie zginiesz, możesz być pewna, że bezpiecznie trafisz do domu.-zapewniała ją Augusta.
-Dziękuję paniom bardzo-Sophie uśmiechnęła się i razem wyruszyły w drogę.
-A tak swoją drogą, miałyśmy pozbierać jeżyny, bo u nas w lesie jest ich mnóstwo! Rzadko zdarza się taki las, w którym byłoby tyle jeżyn, co tutaj właśnie. A jakie dorodne!-Tu Amy przyjrzała się dokładnie dziewczynie- No może nie tak dorodne, jak Ty skarbie, ale w każdym bądź razie owoce pierwszej klasy. U kupców takich ze świecą szukać.  Oni to wystawiają tylko te co najgorsze na sprzedaż a sami pożerają najlepsze. Moim zdaniem to nie jest uczciwe, powiem więcej ... To woła o pomstę do nieba. Ludzie są strasznie samolubni i jeszcze potrafią na tym zarobić. Moja biedna głowa tego nie może pomieścić. Choć jestem taka stara, wciąż świat mnie dziwi, czy to nie śmieszne? Ach, ale o czym to ja miałam mówić ...
-Zdaje się, że zaczęłaś mówić o jeżynach-zadrwiła z niej Augusta.
-Rzeczywiście! Jeżyny. Otóż miałyśmy zbierać dorodne owoce na pyszny sok, ale niestety ... Właśnie! Nie powiedziałam o tym, że Augusta słynie z przepysznych soków i konfitur. Powiadam Ci, Sophie tak ...?
-Miałaś powiedzieć, dlaczego ...
-Bądź tak łaskawa i nie przerywaj mi, gdy coś opowiadam tej pięknej damie. A wiec ...powiadam Ci Sophie, że każdej zimy gości ona tak wielu ludzi, że nie sposób ich policzyć. Oczywista nie odwiedzają jej dlatego, że jest cudowną kobietą, ale dlatego, że jej soki i konfitury mogłyby wygrać niejeden konkurs. Oj mają one swoich amatorów i to ilu! Zdaję się, że tylko ja do niej przychodzę po to, by porozmawiać i tylko przy okazji zasmakować tych pyszności ... Ale Augusta jest zbyt naiwna, żeby zrozumieć, iż to wszystko to jedno wielkie oszustwo.
-Też mi coś!-prychnęła Augusta-Ja? Naiwna?
-Tak tak moja droga. Naiwna jak dziecko.
-Wypraszam sobie, z pieluch wyrosłam, zdaje się. Tylko ty śpisz jeszcze z pieluchą przy głowie, bo inaczej byś nie zasnęła!-wytknęła jej Augusta.
-Augusta!-Amy zrobiła się czerwona na twarzy-Proszę Cię, już przy pierwszym spotkaniu z nami, Sophie musi znać takie szczegóły z mojego życia?
-Ty też wyciągasz moje brudy. Zobacz belkę w swoim oku, zanim znajdziesz drzazgę w moim.
-To Ty ostatnio klęczałaś u spowiedzi dłużej ode mnie!-oburzyła się Amy.
-Liczyłaś!? A niech mnie dunder świśnie, ty podła jędzo!-wyzywała ją Augusta.
-Drogie panie, na co te nerwy?-wtrąciła się Sophie-Trzeba się wzajemnie miłować ...
-Słyszysz co dziecko mówi? Natychmiast się uspokój.
-Ja? Przecież to Ty zaczęłaś!-krzyczała Augusta. Sophie zaczęła się śmiać-Widzisz? Nawet Sophie się z nas śmieje.
                                                             ***
-Sophie wróciła!-krzyknęła Emily otwarłszy drzwi-Gdzieś ty była? Zamartwialiśmy się na śmierć.
-Zgubiłam się ...-odparła ściągając mokry płaszcz.-Te panie mnie przyprowadziły.
-Amy i Augusta!-przedstawiły się obie.
- Jestem bardzo wdzięczna, że okazały nam panie pomocną dłoń.Teraz proszę nie odmawiać nam gościny, w ramach wdzięczności zapraszam na herbatkę.
-Chętnie skorzystamy, bośmy zmęczone-ucieszyła się Amy.
-A kto tak pięknie gra?-zaciekawiła się Augusta.
-Ach to mój mąż, Blake. Jest światowej sławy pianistą-powiedziała z dumą Emily-Zapraszam do salonu, na pewno z chęcią coś zagra specjalnie dla miłych gości.
-Byłybyśmy bardzo rade-odparła Amy.-W Winchester nie ma koncertów ...
-Być może się to zmieni-powiedziała z nutką nadziei w głosie jej przyjaciółka, przekraczając próg pokoju gościnnego.
-Sophie, czy coś wydarzyło się tamtej nocy?-zapytała Emily-Powiedz mi proszę.
-Niestety nic nie mogę Ci powiedzieć, dla twojego i mojego dobra.
-Dlaczego?-Zdziwiła się Emily-Oj, czuję, że to coś poważnego. Czy to jest związane z Phoebe?
-Przepraszam, naprawdę Ci nic nie zdradzę, mogłoby się to skończyć co najmniej tragicznie ...-Sophie wyszła z pokoju.
                                                             ***
-Chester, mam coś dla Ciebie-powiedziała Beatrice wchodząc do pokoju.
-Co takiego?-zainteresował się Chester. Coś trzymasz za sobą, pokaż!
-Czekaj nie tak szybko. Najpierw powiem, że chciałabym zobaczyć jak się z tego ucieszysz ... a potem z czegoś jeszcze ...
-Ale jesteś dzisiaj tajemnicza! I jakoś inaczej wyglądasz...
-Źle? Ojej, zaraz zobaczę.-przejęła się Be.
-Nie nie! Wyglądasz pięknie, jak zawsze, ale oczy masz takie zaszklone trochę i większe rumieńce. Nie masz gorączki?-Chester przyłożył rękę do jej czoła-Chyba w porządku ...
-Popatrz-Beatrice wyciągnęła ręce przed siebie. Na otwartych dłoniach kobiety leżało kilka małych poziomek.
-Skąd je masz?!-krzyknął Chester nie kryjąc radości.
-Rosną w ogrodzie, wśród trawy. Jak by trochę wyplewić, to może się da coś z nimi zrobić ...
-Ha! Już biegnę do ogrodu!
-Poczekaj, poziomki nie mają nóg i nie uciekną.-zatrzymała go Beatrice położywszy poziomki na stoliku.
-Ach no tak, miałaś coś jeszcze ... To mów, póki nie wyszedłem.
-Nie wiem, czy tak w pośpiechu się opłaca-Beatrice splotła ręce-powiem kiedy indziej, jak będziesz miał więcej czasu ...
-Zaczęłaś to skończ-zażądał Chester.
-Bo widzisz ... Chyba nie tylko w ogrodzie coś urosło-powiedziała dotykając swojego brzucha.
-Żartujesz?!-Chester z wrażenia usiadł na łóżku. Beatrice pokręciła głową uśmiechając się-No teraz to ja nigdzie się nie wybieram. Zostaję z WAMI! Jaki ja jestem szczęśliwy!!!-Chester nie wiedział co ma ze sobą zrobić, przez chwilę kręcił się po pokoju, a potem podszedł do swojej żony.-Wiedziałem, że w końcu, mówiłem Ci! Wiesz, że teraz, jeśli to możliwe, kocham Cię dwa razy bardziej niż dotychczas?
-Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić.-powiedziała Beatrice śmiejąc się.
-Moja kochana Beatrice!Moja najdroższa ...-rozpływał się Chester wycałowawszy  żonę należycie.








Komentarze

Popularne posty