"W smugach cieni" cz II

-Nie mogę uwierzyć w to, ze tak po prostu jutro już Cię nie będzie...-zwierzyła się Sophie.-Nie wolałeś spędzić sylwestra w domu, z rodziną? Toż to ostatni dzień ...
-Matka z ojcem wyjechali na bal sylwestrowy. Widać niespecjalnie przejął ich mój wyjazd, albo też przyjęli to jako rzecz najbardziej oczywistą.-odpowiedział jej Brian i zamilkł. Cały czas coś kreślił przy sekretarzyku w salonie i nawet nie patrzył w stronę Sophie.
-Chcę do mamy-odezwał się Will znudzony zbyt grzeczną zabawą. Siedział  na dywanie naburmuszony, z założonymi rękami. Przypominał w tym dawnego Blake'a.  Sophie kucnęła przy małym kudłaczu i podniosła go z ziemi. Will zmarszczył brwi i wystawił język a uzyskawszy pożądaną reakcję zaczął się śmiać.
-Och ty niedobry!-skarciła go Sophie-Tak nie wolno. Kto jest taki niegrzeczny?
-Ja!-powiedział z dumą maluch i gdy Sophie otworzyła mu drzwi natychmiast jej się wyrwał i uciekł.
-Co piszesz?-zaciekawiła się dziewczyna.
-Wiersz. Dla Ciebie.-odpowiedział jej krótko uśmiechając się.
-Dla mnie? Ojej, jakie to miłe! To ja już się nie mogę doczekać kiedy skończysz.-rozradowała się Sophie
-Już skończyłem- Brian podał jej kartkę unosząc brwi, tak jakby chciał ją zachęcić do czytania. Przysunął się bliżej niej i odłożył pióro na miejsce. Sophie zaczęła czytać głośno.
-Nim opadną białe płatki
Okrywając nagość ziemi
Niech uśmieszek nazbyt gładki
Z wschodem słodko się czerwieni
   Dyć i liczko wiecznie młode
   Co niejedną duszę cieszy
   Barw nabierze przed zachodem …
   Li by zdążył stać się śmielszym 
Ten co żytni kolor włosów
Nade wszystko drogo ceni
Chciałby kiedyś pośród kłosów
Patrzać jak się splot z nich mieni
   Skradł dla Ciebie blask Heliosa
   Iżby w oczach mógł zamieszkać
   Razem z niebem w cnych eposach
   Słowem które znasz od dziecka
Toć byś była gdzieś na krańcu
Wyrwie nawet i z pod ziemi
Zanim snadnie w życia tańcu
Od wysikłu zarumienisz …
Brian patrzył na nią uważnie oczekując jakiegokolwiek komentarza z ust młodej damy. Nie był nastawiony na przychylną ocenę, bo miał świadomość, że marny z niego poeta ...Po chwili ciszy  Sophie odezwała się.
-Wiesz bardzo mi się podoba, dostrzegam jego piękno choć nie wiem jak mam do końca mam go rozumieć ...
-Jeszcześ jest w smugach cieni. Ten wiersz to swego rodzaju obietnica. Ale nie musisz nic pojmować teraz czy za rok ... Masz czas.
-Ech każdy mi to mówi ... A kto ukradł "blask Heliosa"? Nie wiem o kim mowa.
-Prometeusz-zaśmiał się Foster.
-Nie śmiej się, ja naprawdę jestem oczytana!-oburzyła się Sophie.
-Ale ja nie z tego. Sama kiedyś do tego dojdziesz. Och popatrz ... za cztery godziny będziemy witać nowy rok.
-To prawda. Nic już nie będzie takie samo ...-powiedziała podchodząc do okna.
-Czemu się smucisz? Za rok zapomnisz że istnieję. Wciągnie Cię wir Londynu i mnóstwo przystojnych amatorów. Nie będziesz miała czasu, by żyć przeszłością.
-Masz mnie za egoistkę? Nie jestem taka. Będę pamiętać ... Napiszesz, kiedy już się zadomowisz w nowym miejscu?
-Naturalnie, pierwej do Ciebie, a później do matki ... Cóż. Zbieram się, moja droga.-Brian pocałował ją w rękę i dodał- Szczęśliwego nowego roku!
Potem Sophie nie pamiętała co się stało i kiedy wybiła dwunasta. Salonowa bezczynność po rozstaniu trwała dla niej chyba pół wieku ...

                                                         ***

-Fiu fiu ... Nie wiedziałam że tak patrzy na twoją anatomię-Phoebe wyrwała siostrze kartkę.-Niezły z niego doktorek, a taki niepozorny się wydawał...
-Phoebe! O czym Ty..? To niedorzeczne-zacinała się Sophie
-Ha! I ty to mówisz?-zadrwiła z niej siostra-Ja myślałam, że to człowiek z głową na karku, a ten poezję uprawia, jak marny ar grządki ...
-Nie obchodzi mnie twoje zdanie na ten temat. Powiedz jak to rozumiesz.
-Wiersza ci nie wytłumaczę, bo nie mam ochoty.
-W takim razie ... chciałabym tylko żebyś mi powiedziała, co mógł mieć na myśli mówiąc, ze jestem w smugach cieni ?
-Masz mleko pod nosem!-Krzyknęła Phoebe
-Co proszę?-nie zrozumiała Sophie.
-On ma Cię za małolatę. Z resztą, jak można by było inaczej na Ciebie patrzeć? Jesteś o trzy lata młodsza ode mnie i zawsze będziesz. To twoje fatum. Nie dowiesz się jak to jest być starszą -Phoebe rozłożyła wachlarz.-A co? Myślałaś że będzie tęsknił za jakimś dzieciakiem? Nic jeszcze nie wiesz o życiu i radzę wyrwać Ci się ze stanu błogiej nieświadomości i w końcu zmądrzeć
-To nie moja wina, że przyszłam na świat później. Za co mnie karzesz?-powiedziała wykrzywiając usta w podkówkę
-A nad kim mam się znęcać, jak nie nad kochaną siostrzyczką? -Phoebe wysłała jej buziaczka
-Jeszcze nie minęło południe a Ty mi już zdążyłaś naubliżać niemiłosiernie.-pożaliła się młodsza siostra.
-Czy już po jedenastej?-wystraszyła się Phoebe
-Tak. A bo co?-zapytała wojowniczo nastawiona Sophie.
-Muszę ... gdzieś wyjść. Wrócę przed obiadem-Phoebe szybko wymknęła się z pokoju i wybiegła z domu.
"Dokąd mogła pójść"-Sophie pytała siebie w duchu, ale nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. Jedyne co udało się jej zauważyć to to, że Phoebe po wyjściu na ulicę skręca w lewo i idzie zamaszystym krokiem ...

Komentarze

Popularne posty