"Dziewczynka z poziomkami" cz XV

Dzień rocznicy ślubu Sullivan'ów przypadł na słoneczną niedzielę. Jane i Conor wstali dość wcześnie. O dziesiątej wszystko już było gotowe. Chester nerwowo kręcił się pod domem póki cała rodzina nie wybrała się w końcu do kościoła. Nikt nie wiedział jaka jest tego przyczyna, ale żaden z domowników po prostu nie maił do tego głowy. Wszyscy byli zaprzątnięci zgoła innym tematem. Odbyła się uroczysta msza z okazji 30 rocznicy, wraz z odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich. Już dawno Jane i Conor nie byli tak szczęśliwi jak tego dnia właśnie. Mały William przespał całą mszę, grzeczniutki jak aniołek, kołysany przez swoją matkę. Wracając do domu rodzice czworga dzieci wspominali swój ślub. Zapowiadał się piękny maj, powietrze pachniało już bzem ...
 Po powrocie do domu odbyło się przyjęcie. Sullivan'owie zaprosili aż trzydzieści osób, ale po pierwsze, było ich na to stać a po drugie, ich jadalnia mieściła nawet i więcej ludzi. Goście bawili się do późna, zaproszony kwartet przygrywał skocznie do tańca. Rocznica zdecydowanie była udana. Pod koniec zabawy Chester podszedł do Matthew.
-Jeśli zamierzasz mi znów przyłożyć, to może od razu się odsuń.-burknął w jego stronę.
-Nie ma takiej potrzeby. Chciałem przeprosić i złożyć propozycję.
-Nie będę wchodził z Tobą w żadne czarne interesy, nie licz na to ...
-Posłuchaj mnie, a nie pożałujesz- powiedział Chester uśmiechając się krzywo.
-Robi się ciekawie... Wyjdźmy na zewnątrz.-zaproponował Matthew i jak wyszli tak ślad po nich zaginął.
Następnego ranka nikt nie mógł znaleźć Chestera. Jego odejście zauważyła tylko Phoebe, lecz nie wiedziała nic na ten temat.  Emily postanowiła wejść do jego pokoju, bo być może coś zostawił. Nie myliła się. Na pościeli leżała kartka, najprawdopodobniej list od Chestera.
-Co napisał?-zapytał zniecierpliwiony Blake
-Wyjechał. Wróci najszybciej jak tylko będzie mógł ...
-Chyba zaczął myśleć-zadrwił Blake i usiadł na łóżku-Myślisz że pojechał za Beatrice?
-Nie... Chester woli patrzeć głębiej. On na pewno nie porywa się na takie rozwiązania ... Szuka okrężnej drogi.
-Ja bym jednak obstawiał, że pojechał za nią-upierał się Blake.
-Nie wykluczam tej możliwości, aczkolwiek nie podoba mi się to wszytko-Emily pokręciła głową.-Nie znam tak dobrze Chestera i nie wiem na co go stać ....
-To się okaże, jednakowoż mam nadzieję ze nosi jeszcze głowę na karku.
-Nie zapominaj, że rozmawiamy o mężczyźnie zakochanym ... I to nieszczęśliwie
-No tak ...Wergiliusz powiedział: Amamntes amantes* Na pewno się nie mylił ...
-Otóż to mój drogi. A kto został z dzieckiem?! Miałeś go pilnować !-skarciła go żona
-Ach bo ja ...  dałem go Phoebe.
-Mam nadzieję, że ona ma więcej rozumu w głowie niż Ty, ale wolę to sprawdzić ...
-Nie gniewaj się, moje serduszko!
-Oj nie udobruchasz mnie tak łatwo.-Emily założyła ręce.
-Och już ja znajdę sposób- Blake popatrzył na nią przebiegle.
-Cokolwiek kombinujesz w tej swojej przemądrzałej pianistycznej głowie, natychmiast w imieniu państwa przywołuję Cię to porządku!
-Obiecuję że będziesz zadowolona ...
-Blake, wariacie! Co ja z Tobą mam ...-Emily usiadła obok niego na łóżku załamując ręce.
-Amantes amantes-powtórzył Blake i pocałował żonę.



*zakochani są jak szaleni
                                                             ***
-Popatrzcie, wracają!!!-Krzyczała Phoebe.-Sophie, moja nieznośna siostrzyczka !
-Och tak, rzeczywiście-zauważyła Jane-Tak szybko? Rzecz niemożliwa ... Minęły dopiero dwa tygodnie, czyżby już wszytko się udało? Chesterku, coś ty taki smutny ...
-Ach nic mamo.-odpowiedział jakby dopiero się obudził.
-Nie pójdziesz ich przywitać?-zapytała Phoebe.
-Nie nie ...-pokręcił głową patrząc zamglonym wzrokiem przez okno na wysiadającą Beatrice-poczekam tutaj, aż Sophie wejdzie do pałacu.
 Matka tylko wzruszyła ramionami i wybiegła na spotkanie podróżnym. Chester obserwował z daleka jak wszyscy się ściskają, jednocześnie czując, że jego plany mogą runąć ... Być może Beatrice nigdy się nie dowie o tym co zrobił. Przecież sam nie miałby odwagi podejść do niej i jej tego powiedzieć.
-Chester, stęskniłam się za Tobą!!!-Sophie wbiegła do pokoju i rzuciła mu się na szyję. Chester podniósł ją do góry.
-Witaj siostrzyczko, nie mogłem się na ciebie doczekać!
-Postaw mnie, postaw, bo muszę Williama zobaczyć!-piszczała Sophie-Tak się cieszę że znów widzę, że chyba już nigdy nie zamknę oczu!
-To niemożliwe, stale to robisz mrugając-powiedział stawiając ją na ziemię.
-Chodź ze mną, proszęęęęęęę!-Nalegała siostra.
-No dobrze pójdę.-zgodził się brat po chwili namysłu i wziął ją za rękę.
-A wiesz że panna Beatrice całą podróż była taka zamyślona, ze nie dało się z nią nawet pogadać? Jakby była na innym świecie.
-Poniekąd była. Północ Anglii to zupełnie inny świat- Chester westchnął ciężko.


Komentarze

Popularne posty