"Dziewczynka z poziomkami" cz V

Po śniadaniu wszyscy cała rodzina poszła do salonu. Blake grał koncert z Phoebe*. Jego siostra grała już coraz lepiej na skrzypcach, w końcu Blake nad nią czuwał, gdy tylko był w domu. W jej grze słychać było pewną słodycz wymieszaną z goryczą. Oboje oddawali się bez reszty muzyce, tak jakby byli w innym świecie. Wszyscy słuchali ich z rozkoszą. Katherine zszywała dziurawy szal, a Jane czytała książkę. Sophie wierciła się na kanapie. Emily wpatrzona w swojego męża nie widziała nikogo poza nim. W pewnym momencie nawet przestała słyszeć cudne dźwięki wydobywające się z instrumentów. W jakiś magiczny sposób pokój wyparował.
-Mamo!-krzyknęła młodsza córka
-Ciiiiii, ciszej dziecino. Tak pięknie grają a ty przeszkadzasz. Jak całe życie z resztą ... A poza tym -Nie widzisz że czytam ?
-Ale ja mam ciemność przed oczami!
-Sophie, co ty mówisz ... Nie zmyślaj, proszę, bo mi się już to znudziło. Wymyśl coś innego
-Nie widzę! Nic nie widzę!- Gdy to wykrzyczała Blake i Phoebe przestali grać. W salonie zapadła grobowa cisza. Phoebe podeszła do siostry i pomachała jej syczkiem przed oczami. Sophie nie reagowała.
-Dobrze udaje-zaśmiała się Phoebe.-Możesz już przestać, to pójdziemy grać dalej i zapomnimy o tym ...
Sophie rozpłakała się. Na próżno matka próbowała ją uspokoić. Po chwili Emily przygarnęła małą do siebie.
-Czy w tym domu nikt jej nie bierze na poważnie?! Wstydźcie się ... Nie płacz Sophie ... Nie sądziłam, że to kiedyś powiem ale chyba muszę ...  Jesteście okropni
-To znaczy, że ona oślepła?! Moje dziecko?-Nie dowierzał hrabia- Przecież to niemożliwe.
-Co ona ma zrobić, żebyście jej w końcu uwierzyli? Od paru dni próbuje wam to powiedzieć.
-I co teraz ze mną będzie?-wyszlochała Sophie
-Nie wiem kochanie- Odpowiedziała jej bezradna Emily
                                                                             
*http://www.youtube.com/watch?v=tHWuXE3R2yk&feature=relmfu
                                                                                   ***
-Za bardzo się wszystkim przejmujesz-szepnął Blake przytulając swoją żonę-Nie możesz tak, musisz pamiętać o dziecku.
-Myślisz, że jest jeszcze jakaś nadzieja?-zapytała, gdy wycierał kolejną łzę z rumianego policzka ukochanej.
-Na który Twój problem?-zażartował Blake.
-Och Blake, proszę Cię ...
-Tak im nie pomożesz, wiesz przecież. Z resztą, nie przesadzasz troszkę? Chciałabyś zbawić cały świat, a nie myślisz w ogóle o sobie ...
-Nie potrafię się cieszyć swoim szczęściem patrząc na Sophie i Chestera.
-Wiesz co ja myślę? Myślę, że powinniśmy niezwłocznie opuścić ten pokój i pójść na spacer. Uspokoisz się i od razu zaczniesz inaczej na to patrzeć. Popatrz jaką piękną mamy jesień, a z Ciebie kapie bardziej niż z deszczowej chmury. Tak lubisz deszcz, nieznośna Danae?
Emily zaśmiała się w końcu. Tylko Blake potrafił ją skutecznie pocieszyć.
-Dobrze Zeusie, wygrałeś. Wobec tego przyniesiesz mi płaszcz?
-Z ogromną przyjemnością, oczywista. Dla Ciebie wszystko, moja bogini- ukłoniwszy się poszedł po okrycie Emily.  Gdy ubrali sie i wyszli na zewnątrz uderzyła w nich silna fala tchnienia listopada. Wiatr uginał korony wielkich drzew o trzeszczących i spróchniałych już gałęziach. Z każdym krokiem smutek ubywał, a liście tańczyły przed nimi jak baletnice. Było wczesne popołudnie,Londyn gdzieś w oddali dzwonił milionami dorożek. W pewnym momencie spostrzegli jak brama Rainbow Connection otwiera się. Na dziedziniec wjechał ubogi powóz zaprzężony w dwa białe konie. Stukot kopyt usłyszał Chester samotnie siedzący w sadzie. Zainteresowany dorożką wyszedł z sadu. Z powozu wysiadł posłaniec i skierował się do drzwi pałacu.
                                                                          ***
-Ciotka Delicia zaprasza mnie do siebie ...-Odczytała Emily bardzo przejęta.-Hmmm ... Tylko co ja zrobię! Blake nie może jechać ...
-Nie mogę?!-zdziwił się Blake- Jak to?
-No nie możesz-powiedziała mrugając do niego.-zapomniałeś, że masz ostatni koncert tej jesieni w Londynie?
-Ach no tak, koncert-zrozumiał Blake- Wobec tego nie jedziesz, bo samej Cię nie wyślę. Jeszcze mogłoby Ci się coś stać po drodze i bym się zapłakał...
-Chyba że ...-Emily przerwała na chwilę i uśmiechnęła się- Chester ze mną pojedzie.
-Ja?-zdziwił się Chester.- Jeśli bardzo Ci zależy ...
-A co ty masz innego do roboty?- Blake popatrzył wymownie na Chestera- Opiekuj się nią, to się może na coś przydasz. Niech by jej włos z głowy spadł , to ja Ci ...
-Zrozumiałem.- przerwał mu Chester.
-A gdzie mieszka Twoja ciocia, Emily?-zapytała Sophie
-Na samym południu Anglii, nad morzem.
-Nad morzem ...-rozmarzyła się mała.
-Wiesz co Sophie? Miejsca w powozie dosyć. Możemy i Ciebie wziąć.
-Naprawdę! Ale byłoby cudownie, chociaż... nic nie zobaczę ... Może przynajmniej posłucham jak szumi morze.. Powiedz mi gdzie jesteś Emily, bo muszę Cię uściskać.
Emily przytuliła ją do siebie.
-To kiedy wyruszamy?-zapytał Chester.
-Myślę, że jutro z samego rana ...
-Będę za Tobą strasznie tęsknił - Powiedział Blake- Mam nadzieję, że nie będziecie tam długo.
-A gdzieżbym wytrzymała bez Ciebie dłużej niż parę dni ...
Chester doznał dziwnego odczucia. Nagle zawirowało mu w głowie od emocji. Tak jakby coś miało się wydarzyć. Samo to, że wreszcie gdzieś stąd pojedzie nie było ekscytujące. On czuł, że to dla niego znacząca podróż ...




Komentarze

Popularne posty