"Dziewczynka z poziomkami" cz I


Emily wyglądała przez zakurzone okno ciasnego mieszkanka. Po barcelońskiej ulicy włóczyli się jeszcze niezmordowani ludzie i bezpańskie koty. Księżyc kołysał się wśród granatowych chmur jak łódź na morzu.Hałaśliwe dorożki dzwoniły raz z jednej raz z drugiej strony, to zatrzymywały się to jechały dalej ... Cały ten obrazek cieszył niezmiernie jej zmęczone oczy. Obróciwszy się od okna usiadła Blake'owi na kolanach. Był tak zajęty, że nawet nie zwrócił na to uwagi. Zapatrzona w ukochane oblicze dmuchnęła w ciemne rozwichrzone włosy. Wyglądały jak porażone piorunem, lecz w tym  nieładzie było coś uroczego.
-Zostaw już te nuty- powiedziała zabierając mu kartkę.
-Och, jeszcze kwadransik- marudził Blake- Oddaj ją,  a zobaczysz że rychło skończę
-Już po północy- ponaglała go żona.
-Tak późno?-zdumiał się pianista i po chwili dodał niedbale- Ślicznie Ci w tej koszuli.
-A wiesz że tej kaszmirowej sukience byłoby mi ładniej?
-Zbankrutuję przez Ciebie, słowo daję- powiedział Blake, a Emily zaczęła się śmiać- Nie mogę Cię tak rozpieszczać, bo będziesz strasznie rozpuszczoną damą. Gdybym chciał ożenić się z matroną szukałbym gdzie indziej. We wszystkim ci ładnie... A te "kleksy" z herbaty są naprawdę artystyczne.
-Oj daruj sobie, nie bądź już złośliwy. Wiesz przecież, ze zrobiłam to niechcący.
-No, czy ja wiem...-zawahał się Blake-Dobrze, już się nie gniewam- uśmiechnął się do niej a potem ją pocałował.
Następnie znów zaczął pisać. To cud, że pióro nie łamało się pod naciskiem jego ciężkiej dłoni.  Od nut mrowiło się niesamowicie szybko.  Natomiast Emily odczuwając brak zainteresowania ze strony męża postanowiła znów zwrócić na siebie uwagę.
-Nigdzie już z Tobą nie jadę!-zdenerwowała się nagle i odwróciła głowę powstrzymując się od śmiechu.
-Jak to?!- Blake dał się omamić kobiecym sztuczkom i zasypał ją wylewnymi wyznaniami rozlewając przy tym atrament na świeżo przepisane nuty- No masz jeszcze i to ... Nie rozumiem skąd ten pomysł. Moje serduszko ! Tak cię kocham a ty mi sztylet w serce wbijasz!-mówił wycierając atrament rękawem.
-Nie złość się, na pewno się ze mną zgodzisz, bo ...
-Nigdy w życiu! W ogóle nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie przez pół roku. Oszalałbym, a potem umarł  na serce.
-Ale posłuchaj, daj mi dokończyć ...
-Mów, jeśli musisz- westchnął Blake
-Nie wiem jak Ty, ale nie ja nie chcę narażać dziecka na takie podróże ...
Blake przez chwilę przetrawiał szokującą wiadomość. W pokoju było cicho, tylko obok sekretarzyka do półmiska kapał deszcz dzieląc minutę na 15 równych części. Nie potrafił nic powiedzieć. Blake wreszcie uśmiechnął się, a w jego oku zakręciła się łza.
-Wzruszyłem się. Takiego końca mojej kariery się nie spodziewałem... i nie przypuszczałem, że kiedy to nastąpi mogę być szczęśliwy jak wariat.
Emily była jeszcze bardziej zadowolona niż jej mąż. Pogłaskała go tylko po włosach. Tego wieczoru nie mówili już nic do siebie. Blake wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. Delikatnie całując ją po jeszcze płaskim brzuszku obmyślał przyszłość małemu wirtuozowi jednocześnie planując jak najszybszy powrót do Londynu.
                                     

Komentarze

Popularne posty