"Dziewczynka z poziomkami" cz VII

-Popatrz no tylko, jakże się odsunął. Już Cię nie lubi- zaśmiał się Matthew.-Zawsześ taki tchórz?
-To jest jakiś żart ... Nie może być. Ona ni trochę Ciebie nie przypomina ...-dziwił się Chester
-Bodaj byś ją poznał, zmieniłbyś zdanie. Przecież zamieniłeś z nią zaledwie dwa zdania a przekonałbyś się, że to cierpka i przekorna kobieta. Jesteśmy z jednej matki, a i ona święta nie była! Zdaje się że córeczka się w nią wdała- Qualis rex, talis grex!*
-Matthew, proszę ... Dalekie to od hołubienia.-zawstydziła się Beatrice-poza tym nie jest już tak jak kiedyś.
-Mam cię po głowie głaskać, bo jesteś niedobra? Ty nigdy się nie zmienisz. Zawżdy będziesz jak i całe twoje pomylone towarzystwo!-krzyczał na nią Matthew.
-Nie podnoś na nią głosu, inaczej ...-zagroził mu Chester.
-Bo co ? Co ci przeszkadza?-nastroszył się Matthew tak jakby miał zaraz wyciągnąć broń.
-Nie pamiętasz już, co Ci mówiłem o szacunku do kobiet? Nic cię nie zdołałem nauczyć ...
-Chester, chodźmy już do Cioci ... zimno mi-skarżyła się Sophie. Istotnie wiał mocny, zimny wiatr a dziecko trzęsło się z zimna. Matthew i Beatrice przypatrywali się dziewczynce w milczeniu.
-Przepraszam Cię Sophie, zupełnie zapomniałem o Tobie, wybacz mi. Już się zbieramy.
-Powiesz mi jakiego koloru jest ta muszelka?-zapytała ze smutkiem.
-Różowa.-odpowiedział jej brat.
-Co jej jest? Nie rozróżnia kolorów?- odezwała się Beatrice.
-Jest niewidoma. Od niedawna ...-powiedział Chester zbierając muszelki które spadły jego siostrze.
-Bardzo mi przykro, nie wiedziałam- tłumaczyła się Beatrice.- Pewnie wziął mnie pan za wścibską ...
-A nie jesteś taka?-zadrwił z niej Matthew.
-Oszczędź tych uwag przynajmniej teraz ...-błagała go siostra.
Chester wziął za rękę Sophie, ukłonił się i odszedł bez słowa. Oddalając się słyszał jak Matthew robi wykład tej biednej dziewczynie ... Nawet nie dawał jej dojść do słowa, cały czas krzyczał. "I komu teraz wierzyć? Matthew co prawda jest chamem pierwszego rzędu, ale przecież bez powodu na nią nie naskakiwał. Z resztą i ona niespecjalnie się broniła. Co mogło siedzieć w takim niewieścim, pomocnym serduszku? Czy to możliwe, żeby była jak i jej brat ...? Przecież zrobiła dobre pierwsze wrażenie-widocznie było mylne. Widać nie znam się na ludziach, a nade wszytko na kobietach. Powinienem być bardziej ostrożny w wydawaniu osądów. Teraz muszę mieć baczenie na jej zachowanie. Sam fakt, że jest JEGO siostrą ..."
                                                                           
*łac.-jaki król, taka trzoda 
                                                                  ***


-Chester mówiłam coś do Ciebie ...- Emily nachyliła się w jego stronę.
-Przepraszam, zamyśliłem się ... Rationale anima est homo*
-Seneka.-Emily usiadła obok niego na krześle- Coś cię trapi? Jesteś dzisiaj jakiś zafrasowany. Znowu- a myślałam że się trochę polepszyło ...
-Res sacra miser- odpowiedział z uśmiechem.
-Nieszczęśliwy jest rzeczą świętą ... Dobrze mówię?-zapytała Sophie
-Tak, jak najbardziej-Chester zrobił wielkie oczy. Emily była zdziwiona jeszcze bardziej.
-Wobec tego należy mi się nagroda. Proszę o wyjaśnienia. Nie widzę tego co na zewnątrz, a chyba mam prawo wiedzieć co siedzi w środku człowieka, mam rację ?-dopytywała młodsza siostra poprawiając opadające na czoło włosy.
-Poniekąd masz, boś bystra dziewczynka ... aczkolwiek niekoniecznie.
-Jak mam to rozumieć?-zdumiała się Sophie.
-Nie czuję się zobowiązany żeby się tłumaczyć. Poza tym nie tak łatwo znaleźć słowa, które w pełni opisałyby stan ducha ... Nie jestem poetą i tak nie potrafię.
-Rem tene, verba sequentur**- siostra stuliła usta w mały dzióbek.
-Och ty przebiegła!- rzucił brat, tak jakby ją ganił, lecz tak naprawdę te słowa były wyrazem największej aprobaty.-Ale i tak Ci nic nie powiem
-Aleś ty uparty, ja też jestem ciekawa o czym tak rozmyślasz- Emily z powrotem włączyła się do rozmowy.
-Ach tak tylko się zadumałem, myślę o mojej pewnej przygodzie. To nic ciekawego, nie pytajcie mnie więcej o to.
-I tylko tyle masz nam do powiedzenia?-oburzyła się Sophie
-Sapienti sat***-przekornie jej odpowiedział Chester.
-O czym  tak żywo dyskutujecie, ja też bym chciała wiedzieć!- powiedziała egzaltowana Ciotka wchodząc o lasce do bawialni.
-Właśnie skończyliśmy ciociu ...-odpowiedziała jej Emily.
-No masz, spóźniłam się niesamowicie. Musicie teraz wszystko powtórzyć, i to ze szczegółami-Ciotka dosiadła się do młodych.
-Słyszałeś Chester? Szczegóły ...-naciskała młodsza siostra.
-Ach nie, to na nic. Bo ja właśnie wychodzę. Idę nad morze i proszę nie szukajcie mnie. Planuję wrócić jeszcze przed obiadem.-Chester śpiesznie wyszedł z pokoju. "Kobiety! Dajcie żyć w spokoju ...Niby ma się was dosyć ... Ale jak was nie kochać za tą szczegółowość i dociekliwość ?"


*łac.-człowiek jest istotą rozumną
**łac.-trzymaj się tematu, a słowa same się znajdą- Kanton starszy
**łac.-mądremu wystarczy

Komentarze

Popularne posty