"Frajer" rozdział IV

Ledwo się zalogowałem ... Po chwili odzywa się trzy razy "c", niemal równocześnie, co oznacza, że napisały do mnie trzy osoby. Nie łudzę się, iż to któryś z kolegów. Znowu te głupie, napraszające się baby. Ewelina, Monika i Kaśka. Nawet tu nie mam spokoju. Napisałem do Kacpra w sprawie próby, ale on milczał. To samo z Rafałem ... Żaden z nich nie chciał ze mną o tym rozmawiać. W zamian za to, wielbicielskie grono "uroczych" dziewczyn zawalało mnie ckliwymi wiadomościami (dem.- zawsze nie w porę)  .Najpierw byłem mężny- odpowiedziałem na wszystkie pytania zgodnie z włansym sumieniem. Potem, gdy stały się zbyt nachalne, zacząłem stosować taktykę subtelnego spławiania. Najciężej jest z Kaśką. Ona ma zbyt wielkie poczucie własnej wartości i wcale nie łatwo ją zakompleksić. Wyśmiałem ich fotki, wytknąłem wszystkie braki w urodzie i mózgownicy ,zgrabnie formułując zdania. Ach, ach jestem dumny ze swojego chamstwa! O men ... jakie one głupie. Wszystko biorą do siebie. Fochusnabyleco. Szala przechyla się w moją stronę ...
 Po jakimś czasie, byłem pewny, że wystarczająco je do siebie zniechęciłem, kiedy w moich uszach zagościła kilkusekundowa cisza. Triumfuję niczym cezar na igrzyskach! Należy z pompą uczcić taki sukces! Gdy do ust w geście zwycięstwa, podniosłem szklankę Pepsi, niczym kielich wina ... rozczarowałem się. Gerlsy, jak by się zmówiły, wciąż nie dają mi spokoju. Napierdzielają w klawiaturę w zawrotnym tempie, trzy na raz, więc ... nie jestem w stanie nadążyć. Ostatnim moim ratunkiem jest ucieczka na niewidok. I wtedy  wreszcie mam spokój, choć nie mogę być z siebie zadowolony. Przegrałem w pewnym sensie.
No masz. Już pierwsza ... i nie zdążyłem pogadać z żadnym z kumpli. I czyja to wina?
O nie. Zabiję frajera. Rozryczała disco-polo i pewnie teraz tańczy jak pokraka .Ciekawe jak się gibie? Pewnie ma ruchy jak kaczka na lądzie. Nie wierzę w to, że nie jest sztywna, przecież nigdy w życiu nie widziałem jej na żadnej imprezie. Hmmm ... Jak kołysze się dziewczyna, która nigdy nie tańczyła? (Dziewczyna?! Nikt o niej nie myśli w rodzaju żeńskim. Frajer i już.) To musi przekomicznie wyglądać. Nadawałaby się do cyrku, byłaby "śmieszniejszym" klaunem.
 Ta piosenka robi się nieznośna, jak i frajer. Tiruriru sratatata ...Co to ma być do cholery?! Kurde, że też muszę mieszkać nad nią ...Czy ona nie wie, że istnieje coś takiego jak cisza nocna?
Zdenerwowany, wziąłem do ręki stojak od mikrofonu i uderzam w podłogę, by uciszyć natręta. Nie pomogło. Walnąłem w rurę od grzejnika. W dalszym ciągu brak pożądanych rezultatów. No przecież się do niej nie przejdę ...
Ciekawe, czy siedzi na fejsie ...? Jak ja jej zaraz coś napiszę, to sie nie pozbiera, tylko nogami nakryje ....
HUBERT:Ścisz to, frajer!
MAJKA: Niby czemu? Będę robić, co mi się podoba.
HUBERT: Miejże litość dla całego bloku. Nie mieszkasz sama, poza tym to nie jest dobry sposób na odgrywanie się na ojcu. Może Ciebie to bawi, ale jak ktoś zadzwoni na policję, to dopiero pożałujesz.
Słabo jej pojechałem. Wypaliłem się ...
MAJKA: Od kiedy siedzisz na niewidoku?
O Cholera ... Zapomniałem!!! Szybko, szybko, dostępny! Ale mnie franca zbiła z tropu...
HUBERT: Zdawało Ci się chyba...
Wkopałem się. Teraz ona z zemsty na pewno zrobi coś chamskiego.
MAJKA:Wszyscy mają mnie za idiotkę.
O proszzzz, wzięło ją na wyznania.
HUBERT: No masz ... ciekawe czemu ?
MAJKA: Nie bądź taki dowcipny, panie Sarkazm, bo Ci to jeszcze bokiem wyjdzie!
HUBERT: Chyba upadłem na głowę, że z Tobą piszę.
MAJKA: Ułatwię Ci ten dylemat rozwiązując go za Ciebie. Pójdę, zanim zdążysz zarazić się ode mnie głupotą.
HUBERT: Po drodze ścisz tą chałę!
Majka is offline.
Padalec przebrzydły! Och ale jestem zły na nią ... Nadal muzyka jest rozryczana jak wściekły lew. Czy zawsze muszę dawać za wygraną?! Masz co chciałaś. Biała flaga. Przykrywam głowę poduszką i próbuję zasnąć. Ale co zrobić, kiedy się nie da? Nie wybaczę jej, nie wybaczę! Spadaj na szczaw,  Frajer.
                                                                        ***
Wchodząc do domu poczułem zapach detergentu do podłóg. Niemożliwe, że wzięła się za sprzątanie! Ach nie ... Tylko pomyła podłogi, a reszta W NORMIE, czyli tak, jak zwykle. Brudne kredensy, sterta garów, i ciuchy w przejściu łazienki. Miałem  wielką ochotę ją opieprzyć za to, że nie mamy pieniędzy, bo wszystko przegrała, gdyż dzisiaj w szkole zasłabłem z głodu ... ale nie powiedziałem jej o tym ani słowa.
Teścik z chemii to była bułka z masłem. Nie miałem zamiaru chwalić się matce, ale sprowokowała mnie do tego. Miło było widzieć dumę w jej oczach.
-Zarobiłam trzydzieści trzy.-powiedziała, zamykając szafkę, z której wypadał makaron.
-Tysiące?!-Moje oczy niemal wyskoczyły na wierzch.
-Yhym.-mruknęła zbierając makaron z podłogi. Tak jakby w ogóle się nic nie wydarzyło. Stoicki spokój mojej matki był ... trochę groźny.
-Złotych polskich?-dopytywałem szczypiąc się w ramię.
-Euro.-Pani zima zwróciła do mnie kamienną twarz- Moje obrazy nieźle się sprzedały.
-Kiedy?! Przecież minął zaledwie dzień. Musiałaś malować całą noc!
-Zaledwie trzy dobre obrazy. Odkryłam swój nowy styl. Pokręciłam się od ósmej tu i tam, a że w naszym mieście jest kilka dobrych muzeów i bogatych ludzi, więc zgarnęłam ... TROCHĘ.
-Paradoks fenomenalny, mamo. Jednego dnia klepiemy biedę, a dzisiaj stać nas na wszystko. Forsy jak lodu!
-Masz synu-podała mi kopertę patrząc na mnie chłodno-Spożytkuj to jak najlepiej. Nie chcę, by znowu mnie kusiło kasyno.
-Jejku!!! Dzięki mamo!-od razu otworzyłem kopertę,  by policzyć ile mi dała ... Zatkało mnie-Oj ...
-Coś nie tak?-zapytała, lekko zmartwiona.
-Czy w ogóle coś sobie zostawiłaś? Co ja z tym zrobię?
Mama nie odpowiedziała. Znów zamknęła się w pracowni zostawiając mnie samego. I w tym momencie tło muzyczne stworzyła mi Frajerowa piosenka disco polo. I nagle mnie olśniło ...





Komentarze

Popularne posty