"Frajer" rozdział III



Wszedłem do garażowych czeluści dokładnie o godzinie dziewiętnastej. Nie lubię się spóźniać.Nim rozgościłem się na dobre, rzuciła się na mnie Lukrecja (tak, ona też posiada imię mówiące. Zysk, korzyść, łakomstwo) ściskając mnie mocno. Nie powiem ... przyprawiła mnie o LEKKIE duszności, a że nie cierpię, gdy dziewczyny się do mnie kleją jak muchy do lepu, odepchnąłem ją kiedy tylko udało mi się wyślizgnąć z jej macek. Ośmiornica Luśka wsparta o ścianę została zbesztana nie tylko przeze mnie, choć nie da się ukryć ... że przeze mnie głównie. Chyba muszę robić coś źle, skoro cieszę się największym powodzeniem na dzielni, a tak naprawdę wcale go nie potrzebuję. Nie interesują mnie laski tego pokroju ... nie takie co same do mnie lgną. W tym zamieszaniu to ja jestem światłem, włączonym wbrew własnej woli, a one tępymi ćmami lecącymi w moją stronę, byle przed siebie ...To śmieszne, bo im bardziej staram się je odpędzać, tym więcej ich przybywa. Mój środek na insekty ma działanie zupełnie odwrotnie. A może po prostu to kobiety rozumieją wszystko na opak ...?
- ...Twoja partia  ma być przerobiona o w ten sposób (całą noc poprawiałam te nuty, no weźże chociaż spójrz na nie z łaski swojej), bo inaczej brzmienie jest do dupy. Słuchasz co do Ciebie mówię?! -zezłościła się w końcu ciskając we mnie piorunami. Z jej oczu leciały iskry. W tle niestarannie ukryty chichot wydobywał się z nieszczelnych jadaczek moich kumpli. Ich to bawiło. Mnie jakoś nie bardzo...
-Wybacz, ale codziennie słucham twojego bełkotu i za każdym razem dochodzę do wniosku, iż nie ma w nim ładu ani składu. Jeśli zaczniesz mówić sensownie, wówczas możemy podyskutować
.-Wal się-warknęła na mnie i usiadła przy pianinie strzelając palcami. Popatrzyłem na nią z politowaniemi wyciągnąłem saksa. Zamoczywszy stroik, przykręciłem go i ustawiłem się na swoim miejscu. Koledzy wciąż brechtali wskazując na nią palcem
-Japa tam!-wydarłem się mając dość ich wspaniałego humoru. Rafał, by uciszyć swoich współbiesiadnika wziął do rąk pałeczki i ... uderzył nimi Kacpra, co drugiego z wymienionych sprowokowało do bójki. Chwilę patrzyliśmy na nich, nic nie rozumiejąc. Bo z reguły, takich debilizmów, dla własnej korzyści, nie powinno się rozumieć. Po jakimś czasie obserwowania zaciętej walki z latającymi instrumentami, zrezygnowany Przemo ujarzmił szamotaninę, rozdzielając nabuzowanych kolesi.  Miałem już tego wszystkiego powyżej uszu.
-Nie będę z wami współpracował w takich warunkach. Po co się kurde znowu lejecie, hę? Nie jesteśmy chałturniczą kapelą grającą po weselach i spijającą się na umór, tylko ...
-Nie wpieniaj się! Już sytuacja opanowana, możemy grać.
A więc zagraliśmy. Pół utworu " All your love" i Lucky walnęła w klawiaturę ze złości.
-Ten aranż jest tak badziewny, że gorszego być nie mogło- odezwała się Luśka.
-Sax był spoko-droczę się z nią, udając że czyszczę dolne, złote klapy.
-W oryginale w ogóle nie ma saxa, Ty tu nie pasujesz.-odgryzła się-Tak w ogóle... ten utwór przeznaczony jest dla kobiety i sorry Przemo ... 
-Co znowu ja?!-oburzył się Przemek-Nie dość, że robię za dwóch, bo i gitara i wokal, to...
-No właśnie. Szarpać druty możesz, ale wyjesz jak wilk.-przyznał jej rację Kacper poprawiając mikrofon.- Nie potrafisz dawać z siebie wszystkiego skupiając się na obu rzeczach na raz.
-Tacy mądrzy jesteście? To sami śpiewajcie. Prosz, Luck, oddaję Ci pałeczkę.
-E e, nie rządź się, od pałeczek jestem ja!-Rafał przewrócił pałeczkę w palcach.
-Czy wszyscy perkusiści to bezmózgie kreatury?-Nie dawała spokoju Luśka. Wyżywała się na nich po gwałtownym odepchnięciu na wejście.Byłem temu winien, ale gdybym tego nie zrobił, nie odczepiła by się ode mnie przez najbliższy miesiąc. Do teraz nie mogła tego przegryźć, jeszcze w ogóle jej nie przeszło
.-Ej Lucky Luke, daj spokój.-w końcu i ja wtrąciłem swoje trzy grosze-Zejdź z nich. To że jesteś na mnie zła, nie uprawnia cię do wyzywania całej reszty. Wrzuć na luz.
-Nie będę z wami grała!-krzyknęła piskliwym głosem, jak mała dziewczynka, nie zwracając na mnie uwagi.-A śpiewać tym bardziej nie będę, bo wiecie na co mnie stać.
-To co robimy?-Kacper uchylił drzwi wjazdowe, by wpuścić trochę powietrza, bo zrobiło się nieco gorąco.Lucky szykowała się do skoku. Rozwścieczona jak tygrysica mierzyła wszystkich z góry do dołu układając w głowie przemowę. Nie mogłem do tego dopuścić, więc pierwszy zabrałem głos, ochraniając zespół od nieszczęścia.
-Myślę, że powinniśmy zrobić sobie kilka dni przerwy. Jesteśmy przemęczeni, w szkole ostatnie poprawki, a my uganiamy się za nieuchwytnym.
 -Może masz rację ...Niech każdy przemyśli to o czym dziś rozmawialiśmy. Jeśli się nie dogadamy to koniec z zespołem-obwieścił Przemo kiwając się na krześle.-Czy wszyscy się zgadzają z pomysłem Huberta?W tym momencie, tak jak przypuszczałem, nie można było polegać na aprobacie jedynego insekta w tym pomieszczeniu. Zła jak osa naciskała z uporem na klawiaturze a razkreślne nie patrząc w naszą stronę, równocześnie podnosząc zdradzieckie odnóże  (a właściwie odrącze, ale nie ma takiego słowa).
-Większość jest na tak. Do zobaczenia we wtorek.-Powiedziałem wkładając saksofon do walizki.
-No siema siema-odmruknęła męska część grona.Po wyjściu wziąłem trzy głębokie oddechy. Miejskie powietrze działało na mnie jak paliwo wlewane do baku samochodu. Czułem, że to wszystko, co się dziś wydarzyło, było gdzieś poza mną. Słyszałem miarowy, wtórujący mi oddech. Kacper? Przemo? Nie … przecież nikt jeszcze nie wyszedł oprócz mnie. Ktoś stoi niedaleko. Gdybym był panienką, na pewno uciekłbym wystaszony do domu, w obawie przed niebezpiecznym mordercą tudzież gwałcicielem czychającym na mnie od początku próby.  Potem nie spałbym całą noc, trzęsąc się i płacząc, nakryty poduszką … (ach te moje wizje! Godne artyzmu mojej matki…)Na szczęście jestem mężczyzną z krwi i kości, a więc zawsze staję twarzą w twarz przeznaczeniu. Mój mistrz judo zawsze powtarzał, że o sile człowieka nie świadczy jego odwaga, a umiejętność przyznania się do błędu. I bądź tu mądry i pisz wiersze …- ktoś kto uczy mnie jak atakować i bronić się, wyjeżdża mi z tekstem zachęcającym do aktu skruchy. Przecież to się nijak ma, do sztuki walki … Ten człowiek widocznie minął się z powołaniem. Powinien być ksiedzem czy coś … ychodząc z garażu uratowałem własną dupę. Chyba właśnie rozpętało się piekło. Drą się przez siebie, słychać łamanie pałeczek perkusjnych, chyba upadło niejedno krzesło ogólnie ...armagiedon.Ujadają jak bezpańskie psy. Myślałem, że mam na nich jakikolwiek wpływ, widocznie myliłem się. Baaaaardzo nie chciałbym, aby zespół się rozsypał. Na pewno obwiniałbym siebie, bo ją przyczyną dzisiejszych sprzeczek, była moja nieczułość do Lucky.  Jestem okropny, wiem o tym … ale nie mam siły by to zmienić. Poza tym, nie wiem od czego musiałbym zacząć. A gdybym stał się miekki,(jak pluszowy niedźwiadek, fu) dzięki temu nie opędziłbym się od wzdychających wariatek. A i teraz im się podobam. Taki cham, bez serca. Co one widzą w czymś takim jak ja? No okay, wiem … saksofon i wszystkie są twoje. Tylko, że matka przez całe życie mnie przekonywała, że babki nie patrzą tak płytko. Że patrzą na wnętrze człowieka. A że niby facet jest powierzchowny. Nieważne, że głupia, jeśli jest ładna? Ohoho, moja panie. Co to to nie ja. Nie tak łatwo nabrać mnie na marne wdzięki, jeśli się ma pusto pod kopułą. Zamiast plastyczego orzeszka „pstro w głowie” trzeba mieć coś większych rozmiarów. I bynajmniej nie mam na myśli biustu (miseczka C), cały czas jesteśmy przy mózgu, dobrze wykształconym, ale nie za bardzo, żebym ja z kolei, nie wyszedł na idiotę. Otóż … jeśli zawartość niewieściej czaszeczki jest zadowalająca i dana laseczka ma przy okazji look, zachowanie, te sprawy, oczywiście, jestem otwarty. Aczkolwiek … mam chyba z lekka wyimaginowane wyobrażenie płci przeciwnej, gdyż jeszcze takowej nie spotkałem. A może moje miasto jest ułomne, bo przychlastów i pustaków w nim nie brakuje … Chciałbym taką, co by mnie „polepiła”, if you know, what I mean … Stałaby się powodem i motywacją do zmian w moim niezbty perfekcyjnym życiu. Żebym miał … dla kogo się zmienić. Wygnać egoistę –powinna mieć wypisane na czole. Pieprzonego egoistę … bo taki właśnie jestem.Czy nie jestem zbyt samokrytyczny? Szczery? A. To. Dobrze.O cholera. Trochę przegiąłem. Już naprawdę jest późno …Teraz tylko trzeba było się w końcu wziąć w garść i przysiąść do nauki. W sumie rzadko to robię, ale nie dlatego, że mi się nie chce, tylko po prostu ... mam dobre stopnie, bo wyciskam z lekcji jak najwięcej. Zazwyczaj zapamiętuję jakieś osiemdziesiąt procent, co wystarcza na ocenę bardzo dobrą z prawie każdego przedmiotu. Tylko chemię trzeba kuć, bo nasza babka od chemii to ostra kosa. Niektórzy sądzą, że jestem nienormalny, bo tak wszytko pamiętam i zawsze jestem przygotowany (Paradoks fenomenalny- ja nigdy się nie przygotowuję ... No chyba że jest jakieś mega zadanie domowe). Ja im współczuję, bo zazwyczaj są to osoby, które muszą zarywać noce, by wzbić się na poziom dostateczny .Potem śpią na lekcjach, gdyż są zmęczeni, a nie wyciągając nic z lekcji znów zarywają noce, i ... koło się zamyka. Czy ktokolwiek z nich zauważył kiedyś, że to bez sensu? Nie? To ślęczcie dalej, a ja poczytam chwilę notatki a potem witaj fejsbuku. Nagle zza garażu wyłoniła się jakaś postać. Zainteresowany wytężyłem wzrok, by w końcu zobaczyć kto to. Czyżbym miał tajemniczego prześladowcę? Gdy rozpoznałem dziewczęcą sylwetkę od razu zmieniłem zdanie i zrezygnowany wszedłem do klatki. .Ech ... to był tylko frajer.

Komentarze

Popularne posty