Rozdział XII "Wół, osioł i inne bydlątka, czyli styczniowe zajęcia"


-No setzen pupen klapen nach swój platz! Panie Kamosz, co pan się zachowujesz, jakbyś pan prosto ze stajenki wyszedł?
-Nawet słoma mu z butów wystaje- zauważył Karol
-Tak, tak- Łukasz strzepnął niewidzialny pyłek- A tu widzi pan? Tu na rękawie ... osioł mnie melnął!
Urażony chamstwem osła, pan Ksiądzyna zamknął laptopa, po czym znów zwrócił się do ucznia:
-Oj Łukasz, za kogo ty robiłeś w tej szopie?
-Może za jakiegoś woła?- zamyśliła się Ola. Pan Benedykt rozejrzał się po sali. jego wzrok zatrzymał się na schylającym się Mateuszu.
-Co tam jest, panie?- zaciekawił się nauczyciel. Mateusz przerwał pilne poszukiwania gumki  do mazania pod ławką i podniósł głowę
-Tu ... eee- zmieszał się Mateusz- A, tutaj nic nie ma- wyprostował się i wyciągnął książki. W drzwiach pojawił się Krzysiek. Zauważył go pan Ksiądzyna.
-Nie zaglądaj pan, jak diabeł do Betlejem- krzyknął- Wchodzić!- Pan Ksiądzyna przynaglił go wzrokiem. Krzysiek zajął swoje miejsce w drugim  rzędzie i rozpakował się. Pan Benedykt wstał i wyciągnął linijkę zza szafy.
-Jakie było zadanko domowe?- Nauczyciel uderzył linijką w pierwszą ławkę. Klasa ucichła i zrobiła zdziwione miny.
-Ja wiem jakie-odezwał się Marcin Diduszko. Nauczyciel kiwnął głową, na znak, że uczeń ma kontynuować wypowiedź. Marcin rozejrzał się na boki i wypalił- Żadne!
-A mówiliśmy już o gameczkach molowych?- Pan Ksiądzyna popatrzył podejrzliwie
-Nieeeee!-zgodnie krzyknęła elita z trzeciego rzędu
-Jak to nie? Nie było gam molowych?- zdziwił się Pan Benedykt
-A pan ma taki soczysty głos ... taki pełny-próbował odwrócić uwagę nauczyciela Łukasz
-Tak, Łukasz ma rację-przytaknął Szymon- On jest takim ... Łowcą talentów, naprawdę!
-Kochane rybeńki- nauczyciel nie dał się zbić z tropu. Usiadł przy biurku, otworzył dziennik i spojrzał na oceny- widzę, że macie już wszystkie ćwiczonka pozaliczane, więc możemy wystawić ocenki.
-Walić oceny!!!- krzyknął Łukasz- yyyyy ... znaczy wstawić!
-Tak panie Kamosz, panu wychodzi takie ... takie trzy
-O, dziękuję panu!
-Jest za co, gamoniu. A pan Marcin Fedko? Gdzie on się podział? znów go nie ma ...
-Ale kogo- zapytał nieprzytomny z radości Kamosz
-No twojego kolegi. Bydlątko ze stajenki uciekło.
-Aaaaa!-załapał Łukasz- ten to akurat jest osioł.

Komentarze

Popularne posty