Rozdział IV "Kawa, Bazyliszek, Pasztet i inne herezje"


W Sali siedziało dziewięć osób. Wszyscy tak samo  zestresowani pisali sprawdzian, no może  nie wszyscy, bo przecież w klasie, za swoim biurkiem, siedział odprężony Pan Osada. Właśnie delektował się bardzo smacznym trunkiem, którego aromat roznosił się po całym pomieszczeniu- nie ma nic lepszego na ciężkie, szkolne popołudnia, niż kubek gorącej kawy.  Przypomniała mu się „KANTATA O KAWIE”. Gdyby nie fakt, że jest teraz w klasie, z przyjemnością by jej teraz posłuchał, a może nawet zanucił… „Ach ten Bach !”
 Kawa szybko się skończyła, a pan profesor postanowił sprawdzić listę obecności. Jego wzrok zatrzymał się na nazwisku „Sandura” i zaczął cytować
- Szymonie kochany, znak to niew … oj chyba mi się coś pomyliło. To wszystko przez przerwę świąteczną. W końcu dopiero święta nam minęły. Wracając do ciebie, panie Sandura. O ile mi się wada wzroku nie powiększyła, to muszę przyznać, że masz sporo nieobecności. – wymowne, choć trzeba dodać, figlarne spojrzenie nauczyciela zachęciło do podania powodów tak częstego opuszczania zajęć.
-Aaa raz mnie nie było, bo mi się nie chciało, a przed świętami to się Pana bałem
- Bałeś się mnie? To ja jestem aż taki straszny, jak Bazyliszek ? Lepiej nie będę się przeglądał w lustrze, bo się zamienię w jakiś kamień, czy coś …-
Pan Osada podniósł drżącą ręką kubek i przejrzał się w jego tafli. „ Nie no ! Co on! Wyglądam całkiem normalnie” Odstawił kubek na miejsce i zwrócił się jeszcze raz do ucznia.
-A dlaczego  nie oddałeś mi żadnego zadania domowego? Musisz to uzupełnić, bo będzie straszny wstyd jak tego nie nadrobisz. Chyba nie chcesz mieć dwójki z harmonii?
-Dobrze, uzupełnię na wtorek.
- Tylko nie zapomnij, może lepiej by było żeby mu któraś, bądź któryś z was przypomniał.
- Ale będzie Pan musiał przymknąć na tą pracę jedno oko.
_Które, prawe, czy lewe. Wydaje mi się to dość istotne.
- A na które ma Pan większą wadę?- zapytała Ola
- Ja wiem … chyba po prawicy
- No to lewe- odpowiedziała z niezachwianą pewnością i zdmuchnęła gumkę ze swojego sprawdzianu.
- Ale nie brudź mi. Tu musi być IDEALNY porządek. Twoja gumka burzy mi mój światopogląd.
- Dobra, zaraz strzepnę- i zabrała się do sprzątania gumki z ławki
- Tak, właśnie. Żadnych okruchów. A ty, Kocie, lubisz jakieś chrupki?
-Ale jakie na przykład?
_ Powiedzmy : Kite kat?
- Nie, ja tam wolę Wiskas.
- Masz rację , pasztet jest lepszy. Pasztet to pasztet.-  zaśmiał się -Takimi chrupkami to się nawet najeść nie można, kot się od tego uzależnia, później na kiełbasę nawet nie spojrzy. Straszne rzeczy ale prawdziwe- Olę aż przeszedł dreszcz po plecach.
-Proszę Pana, a mogę napisać dwie wersje?- zapytała  Asia
- O widzę, że masz zacięcie kompozytorskie. Jasne, że możesz napisać dwie, ale… no właśnie, jest jedno „ale”
- Ale nie oznacza to, że pan obie sprawdzi?- próbowała domyślić się Ola. Nauczyciel odpowiedział jej śmiechem.
-A jeśli jedna będzie gorsza?- dociekała Asia
- Hmmm … jak sprawdzę, to zobaczymy. Kto skończył może oddać.
- Com napisał, napisałem- odparł klasowy sierściuch i oddał swój pokreślony sprawdzian.
-Powinnaś jeszcze dodać „Miau”
-Ach no tak zapomniałam : „Miaaau”- Pan Osada przejrzał sprawdzian i powiedział:
- Kocico, co ty tu nabazgrałaś w ostatnim takcie, popatrz co jest źle, popraw i dopiero możesz  mi oddać. Twój brat będzie księdzem, a ty tu takie herezje wypisujesz.- Ola długi czas myślała nad ostatnim taktem, aż w końcu powiedziała, że jej przykro, ale niestety nie wie co jest źle.
- Przypomnij sobie co jest niedopuszczalne, nie pojawia się w muzyce klasycznej ,kiedy kończymy ćwiczenie, lub utwór. To jeden z grzechów ciężkich w harmonii.- Niemal dwie sekundy po wypowiedzi w klasie zabrzmiało długie „Aha” . Nie minęła minuta, jak praca znów wróciła na biurko nauczyciela. Pan Osada sprawdził błędny takt i powiedział:
- No już teraz mogę spać spokojnie. Kto skończył, może wyjść z klasy.
W tym momencie wszyscy, jak na komendę, wstali , żeby oddać swoje prace i udać się na lekcję kształcenia słuchu.

Komentarze

Popularne posty