Rozdział II "Kamosz,Schauma, Zeszyt, drewniana linijka, i kwiatki dla pana Benedykta, czyli pewna lekcja kształcenia słuchu"

 Usłyszała ich już kiedy była obok szatni na pierwszym piętrze. Oczywiście śmiali się bardzo głośno, jak zwykle. Weszła na górę po drewnianych schodach wyłożonych  czerwonym, jeszcze czystym dywanem. Dywan jak wstęga  ciągnął się do końca korytarza w nowym skrzydle akademii. Kiedy tylko zobaczyła te znajome, lekko opalone i rozpromienione twarze, od razu poczuła, że czeka ją kolejny niezwykły dzień w bardzo miłym towarzystwie. Uśmiechnęła się lekko i pomachała z daleka.

-Cześć wszystkim! Co u was?
- A weź nic nie mów ...- Asia wstała i podeszła bliżej                                          
- A co? Ktoś cię  znowu zdenerwował?- szepnęła Ola. Popatrzyła na podejrzanie niewinna minę Łukasza, i dodała: To o Łukasza chodzi? Powiedział ci coś przykrego?
-nieee, mam po prostu zły dzień.
-Oooo biedna, zaraz ci humor poprawimy. Prawda Łukasz?
-Ale co?- zapytał
-No powiedz, że tak.
-tak zgadzam się na 100 %, Asia ma dzisiaj wyjątkowo piękną fryzurę. Asiu czy ty myłaś włosy tą nową schaumą?- obie dziewczyny aż prychnęły.
- Ludzie, ja nie mogę uwierzyć, że za trzy lata każdy z nas pójdzie w inną stronę. 12 lat razem to kawał  czasu ... Ale obiecajcie mi ze kiedyś na studiach  spotkamy się razem i pójdziemy na piwo ...- powiedział Asia
-Nie ma sprawy, ja zawsze chętnie, jak sądzę reszta też- odpowiedział Karol
-No, ba!- Łukasz Kamosz  przebiegle się uśmiechnął, a następnie zabrał Asi zeszyt od kształcenia.
- Ej oddaj, Łuuuukasz no!!!- krzyknęła Asia i zaczęła gonić uciekającego i bardzo "zacieszonego"  kolegę. Po chwili wszystkich zaczął bawić ten widok. Klasa leniwie siedziała pod salą i z radością oglądała cały ten cyrk z Kamoszem w roli głównej. Tylko Ola pomagała Asi odzyskać zeszyt.
Kiedy Łukaszowi już się znudziło i Asi  udało  się zdobyć swoją własność, odezwał się Piotrek.:
-słuchajcie, a może już wejdziemy? Lekcja teoretycznie  zaczęła się  już 5 minut temu.
-Nie, zaczekajmy jeszcze trochę. Chyba wam się aż tak nie spieszy. Ja bym nie szedł dzisiaj.- Marcin przeciągnął się i  usiadł na Ławce obok Karola i Oli.
W tym momencie drzwi się otworzyły. Najpierw uczniowie zobaczyli metrową, drewnianą linijkę w ręce profesora, a następnie samego pana Benedykta. Pan Ksiądzyna uderzył nią dwa razy o podłogę  a po chwili oznajmił, że zaprasza wszystkich do środka, ponieważ dzisiaj musimy napisać bardzo ważne dyktando. Wyraźnie niezadowolony Szymon odparł:
- dzisiaj? ... eee to ja idę do domu. Jakby co, to mnie nie tu  było
- gdzie idziesz gamoniu? Wchodzić do klasy!
-Ale mógłby pan nie robić dzisiaj dyktanda?- Zapytała Asia
-w taką złą pogodę  nie będziemy dobrze słyszeć, a poza tym n ie ma wszystkich- dodała Ola
-Siadać na miejsca.-powiedział wymijająco- Panie Kamosz zostaw pan to pianino, bo panu klapę na łapy spuszczę.-
Łukasz posłusznie wstał od instrumentu i udał się na swoje miejsce, ale zanim usiadł zrzucił piórnik Joanny S., co wywołało lekkie oburzenie właścicielki. Dostał za to tradycyjnie  po ramieniu.
- Dobrze, nie będzie dzisiaj dyktanda, ale ... Jak kogoś nie będzie we  wtorek ... panie Sandura, pan tez ma być.
- No proszę pana, ja taki piny  uczeń jestem, jakby mogło mnie nie być?
Pan Ksiądzyna  westchnął ciężko, otworzył dziennik, a następnie uderzył 3 razy linijką, w celu uciszenia klasy. Zadziałało, choć nie na długo :)
_____________________________***_______________________

-no bardzo pana proszę ... Chociaż trójeczkę z tego! Jutro  przyniosę panu kwiaty!
-Kwiatki? A co ja koza jestem?- zażartował Pan Benedykt- Dobra, masz dopa z plusem, więcej ci dać nie mogę
Łukasz zaczął nucić pod nosem "nie mogę ci wiele dać". Naturalnie wywołało to wybuch śmiechu.
-Szymon weź się w końcu do roboty- kontynuował  nauczyciel- Nie za dobrze zaczynasz ten rok szkolny. Jak tak dalej pójdzie, to nie wróżę ci nic dobrego.
-Pan jest "wróżkiem"?- zdziwiła się Ola
-Nie, kotek ja po prostu widzę dalej niż widać. No absztyfikanty, dziady kalwaryjskie, ancymony jedne, Koniec lekcji, zmykać do domu.
- Aaaa pszem pana, mnie nie będzie  w przyszłym tygodniu nie będzie, bo tego ... mam wizytę u dentysty. :)
- Panie Łukaszu, proszę mi tu nie kombinować, bo we wtorek ma być dyktando, przecież mówiłem o tym .
- Taaaak? Ja nic o tym nie słyszałem!
-Bo pan gadałeś z panną Stępniówną, to jak pan miałeś słyszyeć
-aaa to w takim  razie na pewno ortodonta mnie wzywa, hahahahaha :D
-Och zejdź  mi  z oczu czarny baranie!
-wie pan, dwójke muszę wyleczyć.
- w dzienniku tez masz jedną do wyleczenia, i jak mniemam zrobisz to na następnej  lekcji będzie to ...
-zdrowa i piękna piąteczka? tak na pewno, będę umiał na blaszkę.
- Oj Łukasz, żebyś ty tak umiał spiewać z nut, jak potrafisz kłamać.
- to do zobaczenia, za dwa tygodnie!
-Aj idź ty gamoniu, bo się ściemni i nie trafisz.
-To siema , yyyy znaczy do widzenia.
-no niech cię już nie widzę!
Kamosz wyszedł z klasy i dogonił resztę klasy.
-Asiunia, mam sprawę - wysapał
-Och czyżby?
-Zrobiłabyś mi zadanko z matmy?
-Chyba śnisz, ha ha ha.  Człowieku, zdajesz sobie sprawę z tego w której jesteś klasie? Przecież matury za ciebie nikt nie napisze, co prawda jest jeszcze trochę czasu, ale wątpię w to, czy ją zdasz.
- no coś ty! 31% będzie na pewno.
- nadzieja matką głupich- wtrąciła Ola
-O, a może ty mi Ola zrobisz, to proste przykłady
-  Skoro proste, to poradzisz sobie sam
-Dobra, dobra. Nie to nie ... Jeszce będziecie coś ode mnie chciały. jak  kiedyś będę sławny, nawet się do was nie przyznam. A Aśka kiedyś będziesz mówić swoim dzieciom: "patrzcie, to ten Łukasz, o którym wam tyle opowiadałam"
-Taaak, jasne-  odpowiedziały równocześnie i zaczęły się śmiać. Ich śmiech był tak zaraźliwy, że po chwili   śmiała się cała klasa.

Komentarze

Popularne posty