"Dwa tygodnie" Część III

-Odpowiedziałam ci już chyba na wszystkie pytania.-powiedziałam mieszając herbatę. Było jakoś po 17. Zawibrował mi telefon. Nie zwróciłam na niego uwagi.- Jak do tej pory niewiele od ciebie wyciągnęłam.
- Moje informacje, są na razie  poza zasięgiem Twojej sieci- Daniel oparł się wygonie.
-To nie fair. Tyle ci opowiedziałam. Nawet Julka nie zna niektórych wymienionych przeze mnie faktów. Doceń to.
-Ależ  doceniam, nawet nie wiesz jak bardzo.
-Coś ty taki tajemniczy, hmmm? W sumie to dobrze mi się z Tobą rozmawia.
-Może dlatego, ze lubię słuchać.
-Zdążyłam zauważyć- powiedziałam delikatnie przysuwając stolik, żeby nie rozlać herbaty.- Właściwie to co cię tu przygnało? Co robiłeś w tej części miasta, przecież tutaj nie ma nic ciekawego.
-Mylisz się- zaprzeczył wymachując  łyżeczką- Dzieje się bardzo wiele i aż nad to ...
-Serio? Dla mnie to tylko szare, zakurzone osiedle.
-Nieprawda. Zaraz zmienisz zdanie- Daniel sięgnął do torby. Wyciągnął z niej aparat. Niepewnym ruchem podał mi go. Dłonie mu drżały, był jakiś osłabiony ... Zachęcił mnie do obejrzenia zdjęć.-No sama zobacz
-Ale jak się go włącza? Jestem jakąś totalną sierotą ... nie umiem.
-Już ci wszystko pokażę ...- Daniel ujął urządzenie w męskie ręce i zaczął mi tłumaczyć. Obsługa urządzenia okazała się banalna.
-Dobra. To teraz możemy obejrzeć moje dzieła. Włącz podgląd- wydał polecenie.
Przez chwilę patrzyłam na uchwycone, martwe piękno. Kiedy skończyłam oglądać owe cuda dzielnicy, odłożyłam aparat i westchnęłam.
-No co ? Nie podoba się?-zapytał Daniel.
- Jesteś wielkim artystą- szepnęłam i zamknęłam z rozmarzeniem oczy
                                                   <3 <3 <3
-Szukam przyjaciela na 2 tygodnie.- powiedział Damian
-A co będzie później- zainteresowałam się
-Później ... odejdę.
-Wyjeżdżasz?- zasmuciłam się. A już go zaczęłam lubić. Znów niefortunnie lokuję swoje uczucia.
-Nie. Nie wyjeżdżam- zaprzeczył.
-Więc jak mam to rozumieć?- chciałam koniecznie wiedzieć. Jak zaczął to niech skończy i nie robi z siebie baby bo i tak zbyt miękko jak na mężczyznę się zachowuje. Zaczyna przeginać. Po prostu zerwie kontakt po 14 dniach? Nikt normalny tak nie robi przecież ...
Daniel spuścił głowę. Wahał się czy mi powiedzieć. W końcu się odważył
-Umrę. Jestem chory. Nie ma dla mnie dawcy, ani miejsca w szpitalu. Lekarze dają mi 2 tygodnie życia, nie więcej ...
Zatkało mnie. Nie wiedziałam jak mam zareagować. Bo w sumie co powiedzieć na takie wyznanie ? "nie martw się, będzie dobrze"? To byłoby nie na miejscu. A jak nie to to co innego? Stałam w bezruchu i patrzyłam na niego ze łzami w oczach "to niesprawiedliwe! Czemu akurat on?" . Chyba czasami po prostu wystarczy BYĆ przy kimś. Po chwili namysłu usiadłam obok niego i złapałam go za rękę. Gwałtownie obrócił głowę w moją stronę. Nie spodziewał się takiej reakcji. Ale chyba był pozytywnie zaskoczony, bo zarówno z mojego jak i z jego przygnębienia biło takie samo ciepło, z tym że moje wypełnione było bezgranicznym współczuciem.
-Masz może jakieś marzenia? Ale wiesz - nie mam na myśli podróży dookoła świata, czy czegoś tego rodzaju... Takie które mógłbyś zrealizować.
- Właściwie to nawet o tym myślałem. Są rzeczy których nigdy nie próbowałem i chciałbym zobaczyć jak to jest. Na przykład taka "noc filmowa" ... ciekawa sprawa, nie ? No i jeszcze może mógłbym się zmusić do przeczytania babskiej książki, żeby chociaż trochę zrozumieć kobiety?  No i jeszcze nigdy nie jeździłem na łyżwach ... a na ostatnie życzenie nie starczy czasu.
- A kto powiedział, że musisz trzymać się kolejności? Możesz zacząć od ostatniego.
-Mogę.
-To zacznij
-Dobra. Już
-Co "już"?-zdziwiłam się
-No zacząłem- zmrużył oczy i szelmowsko się uśmiechnął
-Dziwny jesteś- podsumowałam
-Może trochę. No ale cóż ... czas się zbierać. Klara, Dziękuję.
-Ale za co?
-Za to że jesteś- Daniel wstał i zarzucił na siebie kurtkę.
-Poczekaj... -Otworzyłam szafkę i po krótkim przeglądzie zawartości znalazłam to, czego szukałam.
Podałam mu moją ulubioną książkę. Bez słowa spakował ją.
-Cześć- Daniel zniknął za drzwiami
Znowu byłam w pustym mieszkaniu. Dolałam amaretto do herbaty i łyknęłam zdrowo. "No to niezły początek ferii "- pomyślałam i złapałam się za głowę ...



Komentarze

Popularne posty