"Frajer" rozdział XIV



Usui Takumi to mężczyzna idealny (choć żyje w świecie fikcyjnym.) Jest jeden powód mojej niedoskonałości- niemożność bycia Usui. Odkryłem to dość niedawno(t.j wczoraj), gdy po raz trzeci oglądałem "Kaichou wa maid sama", i właśnie nad tym ubolewam.

Jak można być tak perfidnie natrętnym i mimo nikłych szans na zwycięstwo jednak dopiąć swego? Jedni nazwali by go upartym i wytrwałym w dążeniu do upragnionego celu, inni zaś - zdecydowanym, przykładem prawdziwego mężczyzny, wiedzącego czego chce od życia. I wbrew temu, co Misaki o nim mówiła, (bo kobiety tak mają, że co innego mówią, co innego myślą?) nie myślała o nim jako o "zboczonym kosmicie". Zboczony kosmita to oficjalna wersja dla głodnego plotek otoczenia (Cholera, że też ludzie z tego żyją! Żerują na czyimś życiu jak pasożyty, żywiąc się najświeższymi skandalami. To obleśne) Nieoficjalnie czas zmagań z Usui był drogą do zrozumienia prawdy o sobie samej i o własnych uczuciach. Zdeterminowaną do szpiku kości kobietę o takiej sile (fizycznej i duchowej!) i charakterze ze stali, niełatwo przekonać, że jej słabością może być zauroczenie ... Zauroczenie mężczyzną, któremu żadna do tej pory nie była w stanie się oprzeć. (Hmmm. Czy ta sytuacja nie wygląda znajomo?). Fascynujący jest fakt niekończącego się( przez dokładnie 25 odcinków-cały serial! Idzie się pochlastać ze współczucia dla tego biedaka w trakcie oglądania) starania o względy dziewczyny, która od początku nie wykazywała po prostu ŻADNEGO zainteresowania sylwetką Takumiego (przełamać tą zawziętą babę ... Usui synonimem anielskiej cierpliwości. Ile on się nacierpiał, biedak...)

Even if the skies get rough
I'm giving you all my love
I'm still looking up
And when you're needing your space
To do some navigating
I'll be here patiently waiting
To see what you find"*

Czyżbym znalazł autorytet? Autorytet nie z tego świata? Ze świata fikcji ...
No prześmieszne. Facet który ogląda anime. Tak. Kimkolwiek jesteś, człowieku o ciekawskiej naturze możesz mnie zbesztać ale wisi mi to za kogo mnie masz, bo nic dla mnie nie znaczysz ... Bo cię nie znam. A tak wracając do myśli poprzedniej, chciałbym zaznaczyć, iż oglądanie bajek, według mnie, nie świadczy o infantylności. A wręcz przeciwnie.
Uwielbiam przewrotne myślenie. Antytezy bywają często paradoksami fenomenalnymi.
Dobre bajki  uczą wrażliwości. Nie ma w nich ni krzty bezwartościowej pustoty i bezmózgowia. Są mentalnym powrotem do dzieciństwa, źródłem naszego sentymentu do barwnej przeszłości, którą tak często chciałoby się wrócić i przeżyć jeszcze raz, lepiej.
Czas na rachunek sumienia, gdyż dużo rzeczy spieprzyłem, a możliwości powrotu i cofnięcia tych błędów nie ma, z powodu braku wehikułu.
Ostatni miesiąc był bardzo ciężki. Przede wszystkim Majka, ojciec, koledzy z zespołu i ten nieszczęsny mandat. Zawiodłem WSZYSTKICH. Jestem po prostu beznadziejny. I nie mam pojęcia co z tym zrobić ...
A gdyby tak po prostu się poddać i zostawić wszystko tak jak jest?
Tak. Ogłaszam zawieszenie broni, gdyż już po drugiej a ja nadal przewracam się z boku na bok. Rzucam się po łóżku jak Sid z epoki lodowcowej.  Może nawet trochę go przypominam ... Perfidny leniwiec. Wziąłby się do roboty i popracował nad sobą, ale mu się nie chce. Brak motywacji. Majka go nie chce.
Hubert. Nie będziesz spał spokojnie dopóki nie ruszysz dupy w tym kierunku zmiany swojego życia. Ciężka ta dupa ... Marazm ją zniewolił.
 Co jest do cholery?!  Człowiek nie może zmrużyć oka i nic dziwnego bo znowu jakieś krzyki, tłucznie szkła,  brewerie, apokaliptyczna demolka , a było już tak spokojnie ... O tej godzinie robić awantury, to trzeba być popieprzonym oszołomem.
 Słuchawki na uszy i odlatujemy w świat Nory Jones. Yyy! Wciąż to słyszę ... Muszę włączyć coś głośniejszego ... Dobra to niech będzie The Black Keys "Lonley boy".




wciąż słyszę tych debili ...
Przecież tam się  nie przejdę.
Chyba, że zadzwonię na policję ...


Nie no.  Jaja jak berety. To już jest przegięcie. Ale szmisę odstawiają.
Jassssssssna dupa. Z którego to mieszkania?!


Powaliłbym w rurę, ale nie mam siły się podnieść. Sąsiedzcy kretyni. Chyba nie będę dzisiaj spał.
Tylko co ze sobą zrobić?
Właściwie napiłbym się herbaty ... Takiej z sokiem. Mmmm. Pycha.
A więc mp4 w garść, kolejna piosenka Keys'ów  i do kuchni.
Woda kipi!
Dwie łyżeczki, mieszu mieszu ... i mruczymy razem:
siorbu siorbu ... AAA! Gorąca!
(...)
Zdejmę słuchawki bo najprawdopodobniej mam przesłuchy ... Kto by pukał o 2. w nocy? Zdawało mi pewnie ... Siorb z kubka. Nie. Znowu. Jeśli to TEN oszołom, to nie wiem co mu zrobię ...  Nieśpiesznie przemierzam przedpokój, a serce wali mi bezwarunkowo ... Czuję lekkie podniecenie. Tak jakby zaraz miało się coś wydarzyć. No ale nie oszukujmy się. To nie film akcji. "Life is Life".
Kładę spoconą dłoń na klamce. Klamka jest pozłacana, zimna. Następuje zderzenie mojego ciepła z jej metalowym  chłodem. Zza drzwi słychać czyjś ołowiany oddech. Diabolus in musica tranquillo, andante ... Przeważa siła mojej destra mano* i klamka opada ...  Drzwi przyciągam do siebie jak magnes i patrzę ... ale na wysokości moich oczy jest tylko ciemność. Żyłka w powiece zaczyna mi pulsować (wyjątkowo denerwujące uczucie) Nadal słyszę szelest wydobywający się z czyichś płuc. Opuszczam wzrok. I to co widzę jest straszne i poruszające. Na mojej wycieraczce (w pozycji tak zwanego :przysiadu podpartego) z opuszczoną głową siedzi Majka. Twarz ma pobitą. Ręce wyciągnięte, przed siebie- jedną uciska drugą, gdyż z podciętej żyły leci spory strumień natlenowanej, jasnej krwi.
A więc to ona kłóciła się z ojcem. Maja ...
-I jak mam nie ingerować w twoje życie?!-Wyraziłem się dość szorstko, bo chciałem jedynie opanować szargające mną uczucia i emocje a nie dlatego, by ją zezłościć, czy dokuczyć. Uklęknąłem przed nią, by sprawdzić stan jej ręki. Uuuu ... nie jest dobrze.
-Zapomnij o tym na pięć minut. Błagam, pomóż mi ...-powiedziała słabym głosem. Nawet w ciemności było widać jaka była blada.
-Krwawi jak cholera ...
-Zrób coś z tym., ja nie umiem-Gasła w oczach jak świeca. Szeptała calando. *
-Apteczkę mam w samochodzie. Chodź szybko!
Chrzanić honor i męską dumę. Zdecydowanie trzeba działać. Jeszcze się wykrwawi i będzie po niej ...Zbiegłem po schodach na półpiętro, ale ona nie szła za mną. Wróciłem się więc po swoje mieszkanie. Wciąż siedziała w bezruchu z opuszczoną głową.
-Nie mogę ...-śnieżka poruszyła ustami.
Pierwsze co pojawiło się w moim mózgu to niesamowity bunt, który musiałem stłumić. Dlaczego przyszła do mnie, skoro mnie nienawidzi? Nie ma nikogo innego no,swojego chłopaka na przykład - mogła się do niego przejść. Czy uważa, że przez wzgląd na moje uczucia nie odmówię jej pomocy?Będę realistą i przyjmę rozsądną supozycję-mieszkam najbliżej i dlatego przyszła do mnie.
Co ja robię?! Gdzie moja trzeźwość umysłu? Gdzie mój niezawodny pragmatyzm?
Po paru sekundach uświadomiłem sobie, że nie pozostało mi nic innego, jak wziąć ja na ręce. Zanim wrócę z tą pieprzoną apteczką może być za późno.
Na klatce światło było zepsute i biegłem na czuja. Mało się z nią nie wyglebałem po schodach. Już nie pamiętam kiedy się tak bałem jak teraz ... Oddycham tremolo. Nie chcę jej stracić nawet jeśli już nigdy w życiu się do mnie nie odezwie. Pozwolę jej odejść, jeśli tylko zostanie przy życiu. Nie będę egoistą. Przyrzekam.
 Położyłem ją na brudnym chodniku. Otworzyłem bagażnik i wyciągnąłem apteczkę. Y! Zamek się zaciął. Szybko szybko! A niech to ...No kurdeeee ...
Chwilę mocowałem się z otwieraniem apteczki. Że też nie miała kiedy mi się zatrzasnąć ...
Jest! Dobra, jakiś bandaż ...
Mocno uciskając powyżej rany  (bo ona to już dawno uścisk poluźniła ze względu na osłabienie) zacząłem opatrywać jej rękę. W normalnych warunkach nie pozwoliłaby się dotknąć. Jeszcze pewnie dostałbym po głowie, że ośmieliłem się naruszyć jej prywatność i nietykalność osobistą.
 Majka podniosła na mnie załzawione oczy w których odbijało się nocne niebo, wyjątkowo jasne od księżyca  w pełni.  Jesteś taka piękna, że nie mogę się napatrzeć. Jej ręka wciąż bezwładnie leży na moim kolanie. Ostrożnie wyciągnąłem swoją destra mano. Poprawiłem jej włosy, ale nie zabrałem ręki od razu. Chwilę zatrzymałem ją przy jej policzku, tak jakbym chciał uwiecznić tą chwilę. Nie wiem co bardziej drżało- twarz Majki, czy moja dłoń.
-Wszystko w porządku?-zapytałem po generalnej pauzie.
Bez odbioru. Tylko patrzy w moją stronę.
-Wybacz mi to co teraz zrobię wykorzystując twoją słabość.Jesteś bezbronna, więc nie będziesz się wyrywać.
Nie chciałem być zbyt nachalny i porywczy, (oraz szanując jej status związku, że tak to ujmę) więc tylko przysunąłem się nieco w jej stronę i wyciągnąłem ramiona. Wystarczyło lekko ją pociągnąć aby  wpadła w nie jak mucha w pajęczynę. Od dziś mógłbym być twoim prywatnym supermanem i każdego dnia ratować cię od śmierci. Gdyby nas razem tak ktoś zszył, bądź zespawał nie mogłabyś mi uciec. Byłabyś częścią mnie, a ja byłbym częścią ciebie. Na zawsze nierozłączni ...Gdybym miał to określić za pomocą topografii oznaczyłbym nas jako jeden element. Trwajmy w tym unisonie, proszę, zgódź się na wieczność ... Dla ciebie zmieniłbym się w Usui.
Zdawało mi się, jakby zaczęła się zsuwać ... Z wolna przesunąłem rękę na jej szyję, by sprawdzić tętno, czy aby na pewno jest prawidłowe. Na szczęście puls nie był descendentalny.
-Hubert, weź rękę z mojej szyi ...-czar prysł w momencie wypowiadania mojego imienia.
-Sprawdzałem puls.-wyjaśniłem wciąż przyciskając ją do siebie.
-Tak jasne, już ja wiem co ty tam sobie ubzdurałeś. Wypuść mnie już.
Nie chciałem się od niej odsuwać, ale chyba byłem zmuszony. Ale nawet po tej "separacji" nadal czułem jej ciepło i delikatny powiew oddechu na swoim  T-shircie . Jej bliskość, której tak mi brakowało.
-Dlaczego Ci to zrobił?-spytałem z bólem w głosie.
-Dowiedział się o poprawce w sierpniu.
-Nie zdałaś testu.-stwierdziłem patrząc na nią smutnym wzrokiem.
-Boję się tam wracać ...-Majka zaglądała w okna swojego mieszkania. Światło wciąż było zaświecone, więc jej ojciec nie spał.
-Nie musisz. Chodź do mnie.-zaproponowałem nieco żywiej.-Mam bardzo wygodne łóżko i...
-O nie. Hubert. Co ci chodzi po głowie?-przestraszyła się Majka.
-Boisz się, że chciałbym się z tobą przespać? Wcale o tym nie pomyślałem.
-No nie w ogóle! A dlaczego o tym teraz powiedziałeś?
-Bo zauważyłem twoją reakcję. Czego innego mogłabyś się tak zlęknąć? Przecież nie tego, że cię zabiję po tym jak cię uratowałem. A ja nie miałem nic złego na myśli, tylko oczywiście niepotrzebnie się produkuję bo ty w ogóle nie wierzysz w moje czyste intencje! -oburzyłem się-Możesz sobie twierdzić, że jestem chamem ale na pewno nie jestem "zboczonym kosmitą", wypraszam sobie! Patrzysz na mnie jak na stereotyp.Mylisz się, bo mnie nie znasz ani trochę.  Nie jestem taki banalny, jak sobie fantazjujesz. Powiem ci co miałem na myśli :zamierzałem odstąpić ci swój pokój i samemu spać w pracowni. Baby. Wy to macie wyobraźnię!
 Chyba jest jej głupio. Jeśli naprawdę tak wyglądam w jej oczach, jako blokowiskowy, zepsuty moralnie idiota to nie dziwię się, że mnie tak traktuje. Pantagrueliczny Hubert Malinowski  z moralnością na poziomie małpy człekokształtnej wyznający panseksualizm. Dziękuję pani za szczerą opinię. Teraz wiem kim jestem.Usilnie proszę, by pani tylko postarała się zrozumieć, że nie mogę przecież być CAŁKIEM bezwartościowy ...
-Hubert ...-zaczęła Majka ale, gdy podniosła głowę, zawstydziła się.
Spojrzałem na jej obandażowaną rękę. Potem podniosłem wzrok na zaszklone oczy. Żal mi ścisnął serce i wykręcił tak, że aż zabolało.
-Przepraszam, poniosło mnie, bo zezłościłem się, że masz mnie za ...
-Nie no to ja przepraszam. Naprawdę nic o Tobie nie wiem a ulegam pochopnym osądom.
-Dobrze, to już nieważne.-odpowiedziałem na zgodę.-zapomnij o tym. A wracając do tematu ... Nie pozwolę, żeby się nad tobą znęcał do rana i cię wykończył.
-Czyli twoja oferta jest nadal aktualna?-zapytała nieśmiało.
Kiwnąłem głową.
-Rano wrócę do siebie. Obiecuję. Mam nadzieję, że to nie będzie kłopot dla ciebie i twojej mamy ...
-Żaden problem-zapewniłem ją gorąco. Podałem jej rękę, by mogła się podnieść.

*destra mano-prawa ręka
**calando-coraz słabiej ciszej i wolniej.






Komentarze

Popularne posty