"Frajer" rozdział X

Zaspałem. Matka nawet nie była zdziwiona. Wszytko poszło na ojca i jego lekkomyślność. Prawda jest taka, że wszystkie moje problemy mnie przygniotły. Nie tylko ojciec, ale ... głównie on właśnie.
 Mój egzamin z saxa stał pod jednym wielkim znakiem zapytania. Powinienem być wypoczęty ,żeby dobrze zagrać, a czułem się, jakby mnie ktoś przeżuł i wypluł ... Guma bez smaku. Wyrzygany kłaczek. 
 Zostało jeszcze parę godzin ... Można by w sumie pospać jeszcze chwilę, by zregenerować siły.(...)
Niewiele to dało.
 Z egzaminu dostałem tylko pięć. Nie mam co ukrywać, byłem zawiedziony. Zawsze mierzę najwyżej, a tym razem powinęła mi się noga. Niby każdemu się zdarza, ale mi jakoś ciężej to zrozumieć, a co dopiero wziąć na klatę. Jestem słabym człowiekiem ...
Na czas matur przerwaliśmy próby. Wróciłem więc prosto do domu jak zbity pies. Nie byłem w stanie nic zrobić. Nawet postukać w klawiaturę ...
Pan Hubert Malinowski poniósł kolejną porażkę. Jak się pan z tym czuje? 
Zarąbiście.
Jestę Debilę.
Debil pisane z wielkiej litery. D jak dupa.
Dupa. Dupa. Dupa.
-Synku, dobrze się czujesz?
-Nie, mamo.-odpowiadam zgodnie z prawdą. W geście bezradności dramatycznie nakładam poduszkę na twarz. -Czuję się potwornie. Chyba mam depresję.
-Może przejdziesz się na spacer?
-Co najwyżej zapalę na balkonie ...-odpowiadam bez emocji, choć dość sarkastycznie.
Mama zamyka za sobą drzwi i podchodzi do łóżka, na którym leży jej rozwalony syn. Koszmarny Hubercik umieszczony w bezczasie. Kalendarz majów się skończył a ja wraz z nim. Czy świat nadal się kręci?
-Martwię się o ciebie.-powiedziała po chwili, obserwując rozwalone łóżko i obiekt troski.
-Mogę nie iść na ślub ojca?-zapytałem z nadzieją w głosie.
-Wiesz jakie jest moje zdanie na ten temat ... ale do niczego nie mogę cię zmusić.
-Rozumiem.
-Mogę coś dla Ciebie zrobić?
-Chyba nie ...
Koniec przedstawienia. Akt pierwszy tragedii greckiej nie został zwieńczony brawami. Widocznie był beznadziejny. 
Mama poszła do siebie.
Majka, rette mich.
Was soll ich tun?
Już wiem.
SMS: Jesteś w domu?
Wysłano do: Majka
Dostarczono.
Cisza.
Wiadomość od Majka.: Tak
A więc zebrałem się i poszedłem na dół. Otworzyła mi. Gestem zaprosiła do salonu. Zrobiła mi malinowej herbaty, nie zdając sobie sprawy z tego, że  jeszcze bardziej od kawy, która jest po prostu obrzydliwa i gorzka, nie cierpię owocowych herbat. Ale zdzierżę tym razem. Majka usiadła na krześle naprzeciwko mnie. I tak zaczęła się najdziwniejsza wizyta w moim życiu.
 Nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem a im dłużej milczeliśmy, tym trudniej było przerwać ciszę. Siedząc na drugim końcu stołu, obserwowałem sąsiadkę z zaciekawieniem,a jej widok uspokajał mnie stopniowo. Wiedziałem, że chciała mnie zapytać po co przyszedłem, ale ja z kolei nie byłem skory udzielać jej jakichkolwiek informacji na ten temat. Nie i już. 
Chciałem tylko ją zobaczyć. 
Promienie wydostające się przez okno wychodzące centralnie na zachód, oświetlało jej twarz na pomarańcz z domieszką czerwieni, tak jakby siena palona, ale trochę bardziej złocista (znam się na kolorach, a to wszystko przez matkę, szaloną malarkę). W tym świetle jej włosy zdawały się przybierać rdzawą barwę, jak u wiewiórki. Przyjemnie było na nią patrzeć i nie myśleć o niczym. Czuję się jakby ktoś wypuścił mnie z więzienia, bym  po roku mógł na święta odwiedzić swoją rodzinę. W tej chwili moją żoną jest kobieta w sukience w kolorze tango. Tango. Zatańczmy! Błagam, "zaszczyć mnie lekkością swoich kroków". Czy będziesz się wzbraniać? Nie słyszę, żebyś miała coś przeciwko, a więc ...
Siadło mi na mózg. Odwala mi. Mam gorączkę?
 Ech nie, co najwyżej stan podgorączkowy. Rozgrzałem się w nieistniejącym tańcu. Tango mnie ponosi. Gdybym mógł opuścić ciało i wyzbyć się tego co mnie zniewala wzniósłbym się ponad dzielący nas blat stołu i porwał jak najdalej stąd, byś była moja. Tylko moja.
 Maja miesza herbatę. Łyżeczka tańczy w jej ręku. Jestem wciągnięty w wir malinowej herbaty w jej kubku. Kręci mi się w głowie ... Panna M. Moczy malinowe usta w malinowej herbacie, gdy Hubert Malinowski opuszcza swoje ciało ... I co dalej? A czy musi być "DALEJ"?
 Wchodzi pan Faber. Jest zły. Tłucze garnkami i robi niesamowity hałas. Potem, gdy już się wyżyje bieże do ręki chochlę i siorbie zupę. Jeszcze mnie nie widzi ... Siorbanie trwa. Faber stoi tyłem do mnie pochlipując z gara jak zwierzę. Nabrudził buciorami świeżo umytą podłogę, zacierając ślady starania jego córki. Jakim cudem tak okropny człowiek może mieć tak wspaniałe dziecko? Tak btw ...Co oznacza imię : Maja? (jak mogę tego nie wiedzieć?) Cokolwiek oznacza ... Dziewczyna w sukience tango powinna nosić imię: Agnieszka- czysta, bez skazy. Właśnie tak ją postrzegam. Od jakiegoś czasu. Byłem bardzo niesprawiedliwy i powierzchowny sądząc inaczej. Ale to się zmieniło. I mam nadzieję, że mi to wybaczyła. Czy wymagam zbyt wiele?
O nie. Już po mnie. Przekrwione oczy, jak u królika nieuchronnie kierowały się w moją stronę. Zastygłem. Zmroził mnie. Potem ścisnął w łapie chochelkę tak, że ją wygiął ciepłem Godzilli i cisnął nią we mnie. Dostałem w głowę. I to mocno. W tej sytuacji pozostało mi jedno wyjście: ucieczka. Wcisnąłem escape i uciekając przed latającym krzesłem wybiegłem z mieszkania nr 4. Rozjuszyłem bestię. Nie chcę myśleć o tym, jak potwór potraktuje Bellę. A wszystko przeze mnie ...
Co ja narobiłem....









Komentarze

Popularne posty