"Frajer" rozdział XI

Odżyłem, lecz pewnie nie na długo. Wszystko dzięki egzaminowi dojrzałości, podnoszącym mnie na duchu, choć  ...nie do końca mam się z czego cieszyć i świetnie zdaję sobie z tego sprawę. Trudno mi to wyjaśnić, gdyż z jednej strony, jestem pewny, że wyniki będą zadowalające, nawet dla mnie i to jest powód do radości( parę stówek i dziewięćdziesiątek z hakiem się posypie, matka będzie dumna!), ale przytłacza mnie pewna świadomość ... Wszyscy wiedzą na jakim poziomie były te testy.
Matura jest dla idiotów (jak kto woli: "Matura to bzdura")- całkowicie się z tym zgodzę. To nieprawdopodobne, za jakich przygłupów (w domyśle: tegorocznych, niedorozwiniętych maturzystów) mają nas ludzie z KENu. Nie chciałem nikogo obrażać, ale słowa, które od jakiegoś czasu cisną mi się na usta, niedługo eksplodują. I tak byłem zbyt wyrozumiały, przez tyle czasu ...
 Za niecały tydzień czeka mnie egzamin promocyjny do klasy dyplomowej. Nie jestem zestresowany. Wiem, że dobrze sobie poradzę. Mam już za sobą dokładnie trzydzieści dziewięć egzaminów z instrumentu głównego, więc czego tu się bać? Ten będzie czterdziesty, a więc jubileusz się szykuje! Trzeba to uczcić z hukiem. Jakieś fajerwery plus piwo z Emilem i Marcinem ... Raz się żyje!
Ech,  ten egzamin to tylko Rutyna. Nic nadzwyczajnego. Odwalę robotę jak należy i wszyscy będą zadowoleni.  (Czy ja przed chwilą mówiłem coś o petardach i imprezie z pompą?!) Jestem pełen sprzeczności, jeśli ktoś nie zdążył zauważyć. Nie ma we mnie jedno-głośności, gdyż kieruje mną artystyczna różnorodność. To daje mi niepowtarzalny styl arystokratycznego indywidualisty- tak właśnie odbiera mnie otoczenie. Co ja sam naprawdę o sobie sądzę pozostawię na razie zamknięte na trzy spusty. Nie chcę tu zbędnych kotków-plotków, zawiedzionych nastolatek i tłumów paparazzich. Komu to do szczęścia potrzebne to ja nie wiem ...  Żeby być szczęśliwym, jak dla mnie, wystarczy :saksofon, otwarta przestrzeń, paczka fajeczek, znośna muza, cztery osiemnastki, puszka z piwem ... No dobra, żartuję. Znasz ten stan, kiedy masz wszystko, czego ci trzeba, ale czujesz, że mógłbyś mieć o wiele więcej? Dla mnie to "WIELE" dziś przybiera postać jednej osoby, if you know, what I mean. I właśnie  panny Wiele nie widziałem od czasu wizyty nadzwyczajnej, gdy oberwałem chochlą. Czy po upływie dziesięciu dni nadal jest na mnie zła, jeśli w ogóle była?
Ćwiczyłem dzisiaj już cztery godziny i jestem wykończony, jakbym przebiegł jakiś maraton (bieg zakochanych muzyków?!). Jeśli usta nie pękną mi podczas dzisiejszej próby, to będzie cud. Ło-cho-cho, ale mi wary pulsują- mocniej niż aorta! Wielkie jak u murzyna, tak czuję. Aż z ciekawości, sprawdzę w zwierciadle prawdy ...Lustro mówi, że są nadzwyczaj ponętne. Niejedna by się skusiła, no ale ... muszę się szanować. Nie dla wszystkich takie przyjemności. Jak do tej pory istnieje tylko jedna, która mogłaby dostąpić takiego zaszczytu. Pytanie tylko: czy chciałaby ? "If you where the [my] answer, I would never decive you".*
Uuu, jestem niepewny siebie. Co się ze mną dzieje? Przecież kiedyś, bez zawahania powiedziałbym, że żadna mi się nie oprze, a teraz jakoś, straciłem w to wiarę ... Moc mnie opuściła. "Perfect guy just don't exist"
Do próby zostało piętnaście minut. Nie wytrzymam- muszę coś zrobić. "And you've got a smile that could light up this whole town, I haven't seen it in a while since he brought you down". Majaaaaa....
 To może pójdziemy dzisiaj razem na próbę? Pójdę po nią wcześniej i wybierzemy się razem.
Skrzyp drzwi garażowych. Mignęła mi lazurowa sukienka.
Ona już wyszła!
-Hubert! Weź saksofon-krzyczy za mną mama.
-Ach tak!- Wybaczcie państwo, szanownemu idiocie. W przyszłości się poprawię i nie są to słowa rzucane na wiatr. Saksofon już spakowany. No to w drogę!
-Idziesz na próbę w kapciach?
-Yyy! Nigdy nie wyjdę z domu.
Mimo braku poprawy-Don't gave up, Hubert!
(...)
Zaczęła śpiewać. Kurde, Majka, chcesz mnie dobić?  Przez ciebie ściskam za mocno stroik i wychodzą kiksy. Wszyscy na  mnie patrzą. Ty też. Co z tobą? (...)Nie nie, nie przejmuj się. Śpiewaj śpiewaj. Jak byś mogła robić to trochę gorzej, to dałabyś mi szansę skupić się na graniu, a tak, dupa.

When the rainIs blowing in your face
And the whole world Is on your case
I could offer you A warm embrace
To make you feel my love(...)


Za późno. Już to zrobiłem.

I jak tu się opanować ... Adele przy tobie może się płaszczyć. Maja - jesteś królową. Pozwól mi czyścić twoje buty ...
Powiedzieć Ci coś, o czego mój umysł nie jest w stanie ogarnąć? Mam to zrobić jeszcze dziś? Jutro?
Zaraz po próbie.
-Dobra, to właściwie jesteśmy gotowi-Kacper ziewnął.-Wyskakuj z kasy.
-Że co?-chwilowo nie byłem  temacie. Chyba nikogo to nie dziwiło.
-Gówno.-wkurzył się Przemo- Jutro lecimy.
-O co chodzi?-Maja była zupełnie zdezorientowana.-Przepraszam, czy ja powinnam o czymś wiedzieć?
-No jak to? Hubert miał ci przekazać. Z resztą, takie były warunki umowy-Lukrecja wydęła swoje słodkie usta.-Czeka nas trasa koncertowa. Lecisz z nami zdobywać Skandynawię.
-Wait ...-Majka odłożyła mikrofon na pulpit.-Przecież ja mam jeszcze szkołę!
Majka jest w drugiej LO. Nikt tego nie wziął pod uwagę, a przynajmniej .... nie przejął się.
-Pfff, wyluzuj mała.-Rafał rozwalił się na krześle.- Już maj. My po maturach, a u ciebie po wystawieniu ocen.
-Ale ja nie mogę. Mam zagrożenie z matmy. I najprawdopodobniej poprawkę w sierpniu. A jeśli i z tym ...
Wyśmiali ją. Byłem zły.
-Wiemy o tym. Wszyscy o tym wiedzą.-Kacper walnął pałeczką w talerz- Sama widzisz, że nie ma sensu się starać. Powtórzysz drugą klasę, to fakt, a trochę hajsu ci się zawsze przyda.
-Sorry, że wtrącę-odezwałem się w końcu.-ale ... ja też nie mogę teraz.
-Bo co?-Przemo wstał z krzesła. Wyglądał na nabuzowanego.
-Mój ojciec bierze ślub. Muszę tam być.-odpowiedziałem spokojnie, jak by nic się nie stało.
Chwila ciszy. CHYBA myśleli ...
-No popatrz. Świetnie się składa-Lucky szyderczo zaśmiała się.-Pomożesz Frajerowi w matmie, miszczu, a potem razem dołączycie do nas. My w tym czasie rozlokujemy się, obczaimy kluby, rozeznanie wstępne ...
-Czy ktoś zapytał mnie o zdanie?-wycedziła Majka.-Mam cokolwiek do powiedzenia w tej kwestii?
-Sądzę, że wszystko ustalone.-Lucky poczęstowała ją uśmieszkiem podszytym chamstwem
-A jeśli ja tego nie chcę?-Maja nie dawała za wygraną. tak bardzo próbowała się bronić.
- Koniec tematu. Frajer wie, gdzie jego miejsce, prawda?-Rafał wyciągnął zza siebie wytłoczkę na jajka. Symbol upokorzenia-Nie każ nam tego robić ...
-Nie jestem frajer! Nikt nie będzie mi pomagał w matmie i nigdzie z wami nie jadę! Nie liczcie na to!-Majka zrobiła się ceglasta na twarzy. Wrzenie. Parowanie. Skraplanie ...
-Maja ...-Stanąłem przed nią. Było mi strasznie głupio za nich wszystkich. Za siebie ... że nie potrafiłem nic z tym zrobić.
-Zostawcie mnie!-Najpierw odsunęła się pod ścianę. Potem pod presją spojrzeń członków zespołu najwyraźniej speszyła się. Wybiegła.
-Co stoisz jak ciele? Ty kretynie, wszystko przez ciebie...-Lukrecja rzuciła we mnie oszczerstwem.-Leć na nią.
Gdybym tylko mógł splunąć w twarz tej suce ... Nie miałem na to czasu.
Na dworze akurat deszcz ciął w twarz jak w piosence Adele.  Rozwiązała mi się sznurówka i mało nie zaliczyłem gleby. Dogonię ją!
-Majkaaaaaaaaaaa!!! Czekaj!
Musiałem zatrzymać ją siłą. Złapałem ją za nadgarstki. Jak łatwo się domyślić- była z tego powodu bardzo niezadowolona. I mokra.
-Czego ty chcesz ode mnie?-wydusiła, gdy wreszcie przestała się wyrywać-Jesteś taki sam jak oni ...
-To nieprawda!-zapewniłem ją-Mogę to udowodnić.
-Przyznaj się, że wiedziałeś ! To nie przypadek, nie jestem ślepa. Wszystko to było dawno zaplanowane. Przecież powiedzieli, że moje zagrożenie to sprawa oczywista. a ty o ślubie ojca na pewno wiesz nie od dzisiaj!
-Tak prawda, nie od dzisiaj, ale to nie powód ...
-Nie błagam. Nie pogrążaj się. mam wierzyć w taką bystrość umysłu panny Lukrecji? W dwie sekundy nie wymyśliłaby czegoś takiego!
-O co ci chodzi?Nie mam z tym nic wspólnego. Szatańskie plany rodzą się tylko w głowie tej debilki- ścisnąłem mocniej jej ręce i postanowiłem mówić nieco spokojniej, żeby jej nie wystraszyć.- A poza tym ...Co w tym złego, żebym pomógł ci wygrzebać się z zagrożenia?
-Oj ja już wiem co ci chodzi po głowie.-powiedziała przez zęby.-Kopciuszek staje się księżniczką za pomocą różdżki i niezłej kasy, ale w tej bajce na sukience się nie kończy. Ubrałeś, teraz chcesz wykształcić, a potem, bez pytania ...
-Co za bzdury!-oburzyłem się-W życiu by mi coś takiego do głowy nie przyszło. Gdybyś wiedziała co do ciebie czuję ...
Ups. Chyba nie powinienem tego mówić. Trafiło ją.
-Nie obchodzi mnie to!-Majce kapie z drżącej brody. Ciska piorunami z oczu. Nie mam gdzie się schować. Nie patrz tak na mnie ..milcz już kobieto, nie pogarszaj sprawy! -Jesteś taki, jak reszta powierzchownych, płytkich facetów. Zwróciłeś na mnie uwagę dopiero wtedy, gdy włożyłam na siebie świetną kieckę. Poznaj bunt kopciuszka: Już nie chcę być twoją kukiełką i nie próbuj ingerować w moje życie.
-Tego właśnie chcesz?-uniosłem jej rękę, by w świetle latarni  fioletowe siniaki zadane przez nie-ojca były lepiej widoczne. Oj, zabolało ją. Poluźniłem uścisk.-Mam udzielić błogosławieństwa twojemu ojcu, żeby z zimną krwią cię zabił? A może  i garażowi idioci mają wziąć w tym udział?
-Zostaw mnie, jeśli chcesz, bym kiedykolwiek wybaczyła ci, jak bardzo mnie zraniłeś.
-Wbijasz mi nóż w serce. Przez ciebie płaczę pierwszy raz w życiu-Podniosłem głos. Nie wytrzymałem.-Majka. Miej litość i odwołaj to wszystko. Jestem w stanie zapomnieć o tych przykrych słowach i zacząć od nowa. Wybaczę ci.
-Ty? Mi?-zakpiła ze mnie!-Wiesz co, Hubert? Potrzebuję od ciebie tylko jednego: Pozwól mi być sobą. Bez ciebie.
Zmiażdżyła mnie. Zdeptała, jak robaka. Nikt mi w to nie uwierzy.
Niech wszyscy wiedzą, że Hubert Malinowski zmarł. Zgon stwierdzono o 21:27. Jego zwłoki znajdują się na asfalcie ulicy Norwida, przy kamienicy numer trzydzieści dziewięć. Ofiara wypadku zginęła najprawdopodobniej od  decydującego ciosu zadanego w klatkę piersiową, co potwierdza rana otwarta, wciąż krwawiąca.
On umarł. Ja jeszcze żyję.
Zdechł lep na dziewczyny, bezduszny i nieczuły przystojniaczek (tak o nim mówiono)- Pan Hubert ostatecznie poniósł klęskę- przybił piątkę śmierci i już go nie ma.
Ech, Maja ...
"I belive I can change your mind
Revive, what is dying inside"
Odrzuciła mnie. Zlała mnie i poszła sobie. Nawet niebo na mnie leje.Taplam się w odchodach nieba. Jestem tym gównem. Dlaczego mnie nie kochasz, nawet tak troszkę? Uważasz, że jestem bezwartościowy- a więc utopię się w tej kałuży. O tak. Teraz, brudny jak świnia, wrócę na próbę. O men. Ale mają miny ...
-Skarbie, wszystko w porządku?- Lucky Luke rozdziawiła zdziwioną buzię. Ja jej dam "skarbie", to się nie pozbiera ...
-Wypieprzyłem się pod blokiem. Ślisko jest ...
-Załatwiłeś to?-zapytał Kacper.
Pokręciłem głową.
-Stary, cokolwiek sobie myślisz, miej świadomość, że jesteś szefem zespołu i albo coś z tym zrobisz, albo pogadamy inaczej ...
Rafał zacisnął pięści i napiął wszystkie mięśnie. Wiem, że mówi poważnie i w tej sytuacji igrać z ogniem, to tak jak rzucić się z mostu do rzeki nie umiejąc pływać.
-Jutro o drugiej odlatujemy. O pierwszej jesteś na lotnisku, z forsą. Dzień po ślubie twojego starego nie ma zmiłuj. Wyjeżdżasz z nią. Macie przyjechać OBOJE. Autem, samolotem, promem, paralotnią... mam to gdzieś. -Rafał przycisnął mnie do ściany.-Synek. Obiecałeś nam, że będziemy sławni i bogaci, to się nie wykręcaj teraz sianem i nie mydl mi oczu, tylko dotrzymuj słowa jak należy, jasne?
Odepchnąłem go. Upadł na ziemię. Wylądował na swojej ciężkiej dupie.
-Widzę, że się nie rozumiemy ...-Rafał podniósł się z podłogi.-Nie ze mną takie numery.
-Mam jakieś inne wyjście z tej sytuacji, panie "wspólniku"?
-Sprowadzasz Majkę, no chyba że wolisz być kaleką do końca życia-Obwieścił Przemo.
Oj, to się porobiło ...
W tej chwili zdałem sobie sprawę z tego, że nie mam już kolegów. Zostali mi tylko wrogowie.











Komentarze

Popularne posty