"Frajer" rozdział XVI

-Ej, zaraz, pan do kogo?
-Nie twój interes, młody.-Facet z brodą, jakoś po czterdziestce tak na moje niewprawne męskie oko zatorował mi drogę. Był tak samo uparty jak ja... Nie bałem się, bo przecież jestem silny i mam czarny pas, więc nic mi nie zrobi. Nigdy wcześniej go nie widziałem, choć wyglądał jakoś znajomo. Patrzył na mnie z politowaniem ... Zmarszczyłem gniewnie czoło. Moje brwi niemal się stykały.
-No puść mnie kurde, bo ...
-Bo co?!-Wybuchnąłem tonem dość pretensjonalnym. Pięści zaciskały się same. Miałem ochotę go rozszarpać, ale skąd we mnie nagle tyle agresji to nie wiem. Facet gwałtownie zbliżył się do mnie i złapał mnie za ramiona. Zabolało ale nie skrzywiłem się. Poczułem papierosowy smród wydobywający się z jego paszczęki. Jeszcze chwila a mu dowalę. Na razie nasze ślepia toczyły walkę.
Wyszarpnąłem się jednym ruchem i stanąłem w pozycji, którą każdy, nawet największy ciemniak i pustak rozpatrzyłby jako gotowość do ataku. Na jego twarzy najpierw zagościło zdziwienie pomieszane z niezrozumieniem. Kiedy typ w końcu pojął o co chodzi najzwyczajniej mnie zbrechtał. To mnie jeszcze bardziej rozjuszyło. Mało się nie przewróci, taki ma ze mnie pocisk ... Miarka się przebrała.
A więc zakazałem rękawy i ...
-Trochę szacunku do starszych. Posuń się, awarię muszę naprawić, synek!
O w mordę ...
-Ach, pan z naprawy. Przepraszam-speszyłem  się nieco i wyszedłem z bloku, nim zdążył zripostować, a przeczuwałem, że ma na to ochotę. Na takiego mi właśnie wyglądał. Mistrz ciętej gadki, syn sarkazmu.
Ręce mi się trochę spociły. Fuj. Wytrę o spodnie.

Wrzuciłem torbę do bagażnika. Wsiadłem do samochodu. Zamknąłem drzwi, bo najbardziej na świecie nienawidzę siedzieć przy otwartych drzwiach. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, czy to u mnie ma jakiś głębszy sens, ale jak by się nad tym wnikliwie zastanowić to rzeczywiście ... Lubię odcinać się od świata. Zamknięte wrota są dla mnie symbolem prywatności. Nikt nie przeszkadza, nie truje dupy ... Lecz gdyby ktoś na siłę wszedł do środka by mnie pocieszyć, gdy jest mi smutno i na zawsze wygnać moją samotność, to słowo daję, że nie wygoniłbym. Wkładam kluczyki.Odpalam. Cóż. Czas się zmierzyć z rzeczywistością. Ech ...
-Takie myślenie jest bardzo egoistyczne. -rozległo się wraz z otwieranymi drzwiami.
-YYY! MAJKA!-Wszystko co miałem przed oczami nagle zawirowało i zaczęło wybuchać kolorami. Byłem tak szczęśliwy, że z trudem powstrzymywałem chęć rzucenia się na moją anielicę. A jednak przyszła! Przyszła!
- Nie widziałeś, że obok samochodu stoi walizka? Ba! Nawet napisałam Ci karteczkę i zostawiłam za wycieraczką na szybie. Chciałeś jechać beze mnie i przeżywać jaki to jesteś biedny i nieszczęśliwy?
Wyskoczyłem z samochodu, żeby załadować jej rzeczy do bagażnika. Trzasnąłem klapą i po chwili byłem z powrotem na siedzeniu.
-Czemu się tak szczerzysz? Denerwuje mnie to.-Majka miętoliła spódnicę w napiętych dłoniach.
-Po prostu cieszę się, że tu jesteś. Ale ty dzisiaj jakoś nie w sosie i  to mnie martwi. Coś się stało?
-Nie. W normie-odpowiedziała marszcząc czoło.
- Przecież widzę, że coś nie tak ...
-Bo ...Jestem na ciebie wściekła, że nie poczekałeś!-Maja zaczerwieniła się i odwróciła głowę.
-"Kłamać też trzeba umieć",Nie zamydlisz mi oczu taką kiepską wymówką. No ale nie zmuszam cię, nie chcesz to nie mów.
-Jedźmy już.
-No to ... jazda.
Heh, dobrze powiedziane. JAZDA z Majką się zaczęła ...



Komentarze

Popularne posty