Horkruks

Zduszone "bardziej" tłamsi się i rozpycha od środka. Przegryza pręty klatki łamiąc przy tym zęby. Nadaremno. Niespokojnie kołacze w sercu i zniewala umysł, by choć tam zasiać zniszczenie. Lepiej nie dotykaj, boję się, że wybuchnie. A jeśli tak się stanie nic już nie będzie takie samo ...
 Po co je trzymać w sobie? Tak właściwie to zsynchronizowało się z oddechem wbrew mojej woli, ale wyrzucić je trudno, jeszcze gorzej zapomnieć, że istnieje, skoro ciągle się dopomina ...
Gdyby je unicestwić, to tak jakby zabić część siebie. Chwilowy horkruks swoje musi przeżyć.

Komentarze

Popularne posty