Bezsennie czekając na świt

M.Keane
Bezsennie czekając na świt,  w myślach przeskakują martwe kadry, zmieniając się rytmicznie, klatka po klatce. Cisza też dość zdrętwiała, żeby chociaż cykanie durnego zegarka, ale i on już dawno się popsuł.  Dobrze wiesz dlaczego to wszystko. Jeszcze nie umiesz się do tego przyznać. Zostało Ci tylko udawać, zę nie czujesz nic. Szepcząc pod nosem łacińskie nazwy roślin masz wrażenie że czarujesz ... bezskutecznie. Niełatwo jest zapomnieć, a już napewno nie o takim bólu. Płoną policzki, pieką zaczerwienione oczy  ...Powoli spalasz się na stosie wstydów. Zaczynasz  krzyczeć od piano espressivo, majac nadzieję, że ktoś Cię jeszcze usłyszy. Ale to tylko krzyk wewnętrzny ... i choc wiesz, ze istnieje Ktoś kto w każdej chwili może Cię pozbierać nie pozwalasz mu. Kajasz się w swoim wstydzie i beznadziei jak ostatni idiota wystawiony na pośmiewisko. Nadzieja o ratunku nagle zamienia się w paraliżujący strach- I boisz się, ze jesli ktokolwiek to usłyszy, będzie już po Tobie. Sycząc zamieniasz się w czysty proch, choć pozornie nie widać nic Ty wciąż spalasz się. Kiedy będzie juz po wszytskim jak co dzień wzejdzie słońce i nawet nikt nie zauważy .... Cichutko, powoli zamierasz, bezsennie czekając na świt.


Komentarze

Popularne posty